Zainteresowanych i ciekawych dalszych losów bohaterów zapraszam do zamawiania pozycji w formie elektronicznej poprzez zakładkę kontakt lub tel.606 387 337.
"Poza świadomością"
...Jawa i sen przeplatały się ze sobą tworząc pajęczynę boleści i cierpienia. Tak źle nigdy jeszcze nie było. Z czarnej posoki mroku wychodziły najgorsze koszmary, jakie tylko można sobie wyobrazić i swoimi zimnymi, trupimi mackami dotykały każdego zakątka jej kruchego ciała. Lodowate zimno na przemian z rozżarzonym ogniem, toczyło nieustaną walkę o jej wnętrzności. Chciała krzyczeć, ale nie mogła, chciała wyć, ale głos utknął za zasłoną cierpienia, chciała uciec jak najdalej od tego koszmaru, ale jego ciężar przytłaczał ją do łóżka. Chciała oddychać, ale coś potwornego wyssało z pokoju całe powietrze. Ciosy bólu spadały na nią, niczym bolesne uderzenia cepa o klepisko. Ale jej ciało nie było klepiskiem. Było górskim kryształem, na którym pojawiało się coraz więcej pęknięć. Chciała żyć!...
"GENIUS LOCI"
...Asia, gdzieś z daleka, tak jakby z zaświatów, usłyszała niewyraźny głos. Nie bardzo jednak mogła, a może bardziej nie chciała, dopuścić go do siebie. Głos był coraz bardziej i bardziej nachalny, aż w końcu, co dziwne ucichł. Dziewczynkę ponownie otoczyła błoga cisza.
Nagle jednak jakaś siła chwyciła ją za nogi i wraz ze śpiworem wyciągnęła na zewnątrz.
Trochę zdezorientowana otworzyła oczy i zdziwiona rozejrzała się wokół siebie. Nad nią, na tle kołyszących się sosen, głupkowato uśmiechając się, stał nie kto inny, tylko Rafał..."KACPER"
...Ciało dziewczyny nie ważyło wiele, jednak z każdym krokiem, z każdą mijającą minutą Kacper miał wrażenie, jakby ktoś dokładał kolejne kilogramy. W końcu, tak omdlały mu ręce, że zdecydował się przerzucić ją sobie przez bark. Ten sposób okazał się dużo wygodniejszy. Teraz o wiele sprawniej kroczył do przodu, gdyż jedną rękę miał wolną i łatwiej mu było przytrzymać się czegoś i zachować równowagę. Księżyc nadal świecił w pełni, więc łatwiej mu było rozpoznać szczegóły, a co za tym idzie czyhające pułapki. Jedną z nich okazało się niewielkie rozlewisko, tworzące małe jeziorko. Kacper stanął bezradnie na jego brzegu starając się ocenić jego wielkość. Unoszące się jednak nad nim mgły i opary skutecznie uniemożliwiały mu to...
"MAX"
...Wieczór był okropny. Za oknem szalała wichura a deszcz dosłownie ciął po szybach starając się za wszelka cenę dostać do środka. Byłem szczęśliwy, że nie muszę być na jego miejscu. Zatarłem ręce i szybko rozpaliłem w kominku. Następnie zgasiłem światło i zająłem swoje stałe miejsce w wielkim, wygodnym fotelu. Siedziałem tak, bezmyślnie wsłuchując się w bębniące o metalowy dach wielkie krople deszczu i obserwując stworzone przez blask płomieni dziwne postacie tańczące po ścianach. W końcu moje myśli wróciły do wydarzeń dnia poprzedniego i skupiły się na wspomnieniu Agaty a dokładniej jej tańca brzucha. Moje marzenia na jawie zaczęły przybierać coraz bardziej realne kształty i wtedy, niestety sumienie jednym krótkim słowem – świnia - podcięło skrzydła mojej wyobraźni...