Artykuły » Brodziec krwawodzioby
Eko i My 09 - 2019
- Krwawodziób 3832
- Eko i My 09- 2019
- Eko i My 09- 2019
- Eko i My 09- 2019
- Eko i My 09- 2019
- Krwawodziób 3566
- Krwawodziób 3575
- Krwawodziób 3569
- Krwawodziób 3579
- Krwawodziób 37002
- Krwawodziób 3702
- Krwawodziób3803
- Krwawodziób 3809
- Krwawodziób 3818
- Krwawodziób 3821
- Krwawodziób 3848
Krwawodziób
Wbrew nazwie, która mogłaby wskazywać na rządną krwi bestię, nie należy ani do drapieżników, ani do padlinożerców. Nie jest nawet argentyńskim nietoperzem „wampirem” spijającym krew z ran zadanych ssakom stałocieplnym. Krwawodziób (Tringa totanus) to niegroźny, wielkości zwyczajnego kosa, brodziec z rodziny bekasowatych (Scolopacidae). Jego dziwna nazwa wzięła się od koloru nasady dzioba, która w okresie godowym przybiera intensywną krwistą barwę. Upierzenie ma stonowane. Na grzbiecie szarobrązowe z drobnymi ciemniejszymi plamkami a od spodu białe w liczne, gęsto porozrzucane brązowe prążki i cętki. Wokół oka posiada białą obwódkę. Po niej to można go odróżnić od podobnego, niewybarwionego brodźca śniadego (Tringa erythropus). Późnym latem i na jesieni, czyli podczas przelotów, szata robi się bardziej subtelna. Kolory nie są już tak żywe. Blednie także dziób i jego długie nogi, które do tej pory były intensywnie czerwone.
Krwawodziób związany jest ze środowiskiem wodnym. Spotkać go można na zalanych łąkach, rozległych trawiastych bagnach, wilgotnych pastwiskach a także nad rzekami, które okresowo zalewają niską, przybrzeżną roślinność. Podczas przelotów - wiosną od początku marca do maja i jesienią od lipca do października – także na wybrzeżach morskich i wszelkiego rodzaju zbiornikach śródlądowych o płaskich brzegach ze wskazaniem na te mniej lub bardziej zabagnione i zamulone. Część osobników spędza zimę w basenie Morza Śródziemnego a część w Afryce na południe od Sahary i Azji Mniejszej (głównie Indie). Na lęgowiska, które najczęściej znajdują się nad rzekami środkowej i wschodniej Polski przybywają czasami już pod koniec lutego. Jerzy Gotzman i Bolesław Jabłoński w swojej książce „Gniazda naszych ptaków” w akapicie o występowaniu pisali: „pospolity i liczny w całej nizinnej części Polski”. Od tamtego czasu minęło niespełna pół wieku i niestety informacje te są już nieaktualne. W skutek melioracji i osuszania łąk, coraz trudniej znaleźć biotop, który odpowiadałby tym brodźcom. Problemem jest także regulacja biegu rzek i związana z tym budowa wałów przeciwpowodziowych. Nie pierwszy raz, to, co chroni dobytek człowieka, jest zgubne dla przyrody. Tereny zabezpieczone przed zalaniem wysychają a co za tym idzie zmienia się ich szata roślinna. Zamiast podmokłych łęgów i grondów tworzą się połacie suchych łąk i pól bardziej zbliżonych swoją charakterystyką do stepów. Ograniczenie terenów zalewowych to nie tylko problem krwawodzioba. Skutki dosięgają bataliony (Calidris pugnax), rycyki (Limosa limosa) czy brodźce leśne (Tringa glareola). Na szczęście, dzięki tworzeniu rezerwatów przyrody, malutka część terenów została w pewien sposób ocalona przed tymi zmianami. Tak jest chociażby nad Narwią i jej dorzeczami, które tworzą rozległe rozlewiska i zabagnienia. a podlegają jurysdykcji chociażby Biebrzańskiego Parku Narodowego czy Narwiańskiego Parku Narodowego.
Z nadejściem wiosny w odpowiednim miejscu samce zbierają się na toki. Wyglądają one bardzo widowiskowo, gdyż ptaki biegają po suchym skrawku ziemi strosząc przy tym pióra, podskakując, podfruwając, rozkładając skrzydła i ogon. Jednym słowem robią wszystko, aby zwrócić uwagę samicy a przy okazji zniechęcić konkurencję. Częścią toków są także tzw. loty tokowe. Odbywają się one już nad miejscem, gdzie ma znajdować się potencjalne gniazdo. Ta część odbywa się przy wtórze śpiewu i głośnych nawoływań.
Krwawodzioby zakładają gniazda w niewielkich luźnych grupach w sporym rozproszeniu. Sporadycznie też pojedynczymi parami. Gniazdo nie jest zbyt wymyślne, ale za to dobrze ukryte. Tworzy je głęboki dołek, w suchym miejscu pośród podmokłych łąk, osłonięty wysoką, zwisającą roślinnością trawiastą. Czara wysłana jest źdźbłami cienkich traw bezpośrednio, na których samica w odstępach dwu, trzydniowych składa cztery oliwkowozielonkawe jaja o dwóch rodzajach plamkowania. Powierzchownym, ciemnobrązowym i wyraźnym oraz głębokim kremowoszarym, mniej licznym, jakby wyblakłym. Wysiadywanie rozpoczyna się w pierwszym lub drugim dniu od złożenia ostatniego jaja i trwa około trzech, trzech i pół tygodni. Samiec bierze czynny udział w opiece rodzicielskiej. Wspólnie z samicą wysiaduje jaja a po 25 dniach, gdy wyklują się młode sprawuje nad nimi pieczę. Jako zagniazdowniki właściwe młode bardzo szybko opuszczają gniazdo i kryją się pośród okolicznej roślinności. Niestety, pomimo tego, że ich jasnoszary puch z ciemnym paskiem na grzbiecie pozwala im zlać się z otoczeniem, masowo giną w dziobach ptaków krukowatych i mew oraz takich drapieżników jak: jenoty, lisy, norki czy kuny. Dostępność drapieżników do gniazd i młodych ma związek z brakiem śnieżnych zim, co bezpośrednio przekłada się na niski poziom wód.
Brodźce krwawodziobe odżywiają się drobnymi bezkręgowcami: owadami, ślimakami, pajęczakami, skorupiakami i wieloszczetami. Część ofiar zbierają z powierzchni ziemi lub wody a część z mułu, brodząc w niezbyt głębokiej wodzie. Ich długi dziób zakończony jest miękką końcówką, w której znajdują się liczne receptory zmysłu dotyku. Dzięki temu udogodnieniu bez najmniejszych problemów, a co za tym idzie bez zanurzania głowy w mule, wyczuje nawet najmniejszy kąsek.
W okresie 2008 do 2012 roku ogólną liczebność krwawodzioba w Polsce szacowano na około 1000 – 1500 sztuk to jest 500 do 750 par lęgowych.. Od tamtej pory minęło jednak kolejnych siedem lat i wiele się z polskim krajobrazie zmieniło. Więc jak jest dzisiaj, nie wiadomo. Oby tylko nie skończyło się tak, jak z jego kuzynem brodźcem leśnym (Tringa glareola). Widując go na wiosennych i jesiennych przelotach byłem wręcz przekonany o jego pospolitości. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna. W Rezerwacie Przyrody Bielawskie Błota, lęgnie się jedynie… kilka par.
Jerzy Koniuszy