Artykuły » Brodziec leśny
Eko i My 07 - 2020
- Łęczak 2716
- Eko i My 07-2020
- Eko i My 07-2020
- Eko i My 07-2020
- Eko i My 07-2020
- Eko i My 07-2020
- Łęczak 3086
- Łęczak 3087
- Łęczak 1304
- Łęczak 2477
- Łęczak 2542
- Łęczak 2689
- Łęczak 2982
- Łęczak 2993
- Łęczak 3027
- Łęczak 3039
- Łęczak 3298
- Łęczak 3328
Łęczak
Na którymś ze spotkań z miłośnikami ptaków jeden z ornitologów zapytał mnie czy wiem, co ma wspólnego brodziec leśny z afrykańską zebrą. Zaskoczony nie bardzo wiedziałem, co odpowiedzieć. Nie chcąc jednak wyjść na ignoranta, coś tam, w oparciu o ewolucjęi pierwszych przodków, naprędce zacząłem wyjaśniać. Ten widząc moje nieudolne zabiegi w końcu zlitował się nade mną i z szerokim uśmiechem wyjaśnił mi. Otóż – powiedział – łączy je to, że tak, jak w przypadku zebry, gdzie najwybitniejsi teriolodzy od wieków toczą dyskusję czy jest ona czarna w białe paski czy odwrotnie biała w czarne, tak i ornitolodzy mają podobny dylemat, co do łęczaka. Czy jego plamkowanie jest czarne na białym tle, czy może odwrotnie. Oczywiście ktoś mógłby powiedzieć, że nie widzi problemu, gdyż brodziec brzuch ma przecież biały. A u zebry tak nie jest? Jest a jednak dyskusja trwa nadal. Co ciekawe, pomimo tylko tych dwóch kolorów zebra uważana jest za ssaka pięknego, jedynego w swoim rodzaju. Brodziec leśny już tak dobrze nie ma. Przez to, że w stosunku do zebry jest po prostu mikry (około 20-25 cm długości i wagi 100g) nie rzuca się tak w oczy. Poza tym, nim ktoś go zauważy, odfruwa nie dając możliwości przyjrzenia się sobie z bliska. A dla określenia przynależności gatunkowej jest to o tyle ważne, że można pomylić go chociażby z brodźcem samotnym (Tringa ochropus), który różni się od niego jedynie odrobinę ciemniejszym grzbietem oraz brakiem licznych drobnych prążków na ogonie, które zastępują trzy szerokie paski.
Brodziec leśny zwany także łęczakiem lub trawnikiem (Tringa glareola) należy do rodziny bekasowatych (Scolopacidae) zwanych kiedyś także słonkowatymi. Nogi ma na tyle długie (w kolorze zielonkawopiaskowym) że umożliwiają mu brodzenie w niezbyt głębokiej wodzie. Dziób, średniej długości, ciemny z nieco jaśniejszą nasadą zakończony miękką końcówką, w której znajdują się liczne komórki zmysłu dotyku. Dzięki tym receptorom jest w stanie palpatycznie wyczuć w mule lub piasku drobne bezkręgowce, którymi się odżywia.
Jako ptak wyraźnie związany ze środowiskiem wodnym. Występuje nad otwartymi terenami zalewowymi i podmokłymi: torfowiska, zabagnione brzegi słodkich zbiorników wodnych, wilgotne łąki, wszelkiego rodzaju błota a czasami nawet większe kałuże na piaszczystych drogach w pobliżu rzek i jezior, a podczas przelotów także wybrzeża morskie. Swego czasu był ptakiem bardzo licznym. Obecnie jest coraz rzadszy, co wynika ze zmiany klimatu (ocieplenie) a co za tym idzie wysychaniem i osuszaniem się wielu korzystnych dla niego terenów. Przez ostatnie lata nawet w trakcie przelotów obserwowałem jedynie pojedyncze osobniki. Ten rok jednak był całkowicie odmienny. Czy to na północy czy w głębi kraju, w małych, ale odpowiednich biotopach, każdorazowo stwierdzałem po kilkadziesiąt a nawet kilkaset osobników. Było tak w okolicach Redy i Pucka, w starej żwirowni nad Wisłą czy chociażby nad Narwią. Z tego powodu byłem więc przekonany, że większość osobników pozostaje u nas aby się rozmnażać. Jakież jednak było moje zdziwienie, gdy okazało się, że liczebność ta nie przekłada się na ilość lęgów, gdyż przypadki te można policzyć dosłownie na palcach jednej dłoni Prawdopodobnie kilka par lęgnie się w Rezerwacie Przyrody Bielawskie Błota.
Łęczaki zimują na bagnach i rozlewiskach środkowej i południowej Afryki - poniżej dolnej linii Sahary - oraz południowej Azji. Sporadycznie na północy w Maroko. Przeloty wiosenne odbywają się od końca marca do maja a jesienne od przełomu czerwca i lipca aż do końca października. W tym czasie potrafią przebyć nawet 2500km. Ptaki te wędrują w mniej lub bardziej licznych stadach, nierzadko w innymi bekasowatymi (na ogół z batalionami). Najczęściej ciągną nocami. Podczas odpoczynków i żerowania zachowują jednak wobec siebie pewien dystans rozpraszając się po upatrzonym przez stado terenie. Przy swojej wrodzonej ruchliwości, a co za tym idzie dużym wydatku energetycznym, praktycznie non stop poszukują pokarmu. Robią to w specyficzny sposób, gdyż znalazłszy się nad jakimś zbiornikiem o płaskich brzegach, okrążają go zawsze w jedną stronę (nie wiem, czy to przypadek, ale wszystkie obserwowane przeze mnie osobniki krążyły w przeciwną stronę niż wskazówki zegara) trzymając się najczęściej linii brzegowej kilkadziesiąt centymetrów od styku wody z lądem. Wynika to najprawdopodobniej z faktu, że jest tam na tyle płytko, że dno znajduje się w zasięgu ich dzioba. Oczywiście świetnie radzą sobie także i w głębszej wodzie. Gdy zachodzi taka potrzeba są w stanie zanurzyć całą głowę a w ekstremalnych sytuacjach nawet pływać.
Z nadejściem wiosny – w ostatnim czasie coraz wcześniej – przystępują do toków. Para ptaków głośno nawołując lata bez ładu i składu nad wybranym terytorium, co jakiś czas opadając w kierunku ziemi. Gniazdo zakładają na terenie podmokłym (torfowiska, mokradła, bagna) w strefie lasów strefy umiarkowanej oraz tajgi w dołku, w kępie gęstych traw. Jest ono tak osłonięte z każdej strony nawisłymi turzycami, że praktycznie pozostaje niewidoczne dla potencjalnego wroga. W jedynym lęgu w sezonie samica w odstępach jedno, dwudniowych składa cztery zielonooliwkowe jaja z brązowym plamkowaniem. Ich kształt i kolorystyka jest tak zbliżona do jaj kszyka, brodźca krwawodziobego czy bataliona, że bardzo łatwo jest o pomyłkę. Tym bardziej w terenie, gdzie brak jakiegokolwiek porównania i odnośników a przy okazji myli zmienność deseniu i odcienia. Jaja w gnieździe zawsze zwrócone są węższym końcem ku środkowi i od złożenia ostatniego z nich wysiadują je na zmianę oboje rodzice. Trwa to około trzech tygodni. Po tym czasie wykluwają się młode. Jako typowe zagniazdowniki pokryte są gęstym puchem. W tym przypadku w ciemne pasy. Ciekawostką jest to, że po kilkunastu dniach samica traci zainteresowanie potomstwem i cały „majdan” pozostawia na głowie partnera. Na szczęście nieźle mu to idzie gdyż po kolejnych trzech tygodniach pisklęta osiągają samodzielnośći i zdolność lotu.
Populacja europejska tego ciekawego ptaka wynosi około trzech milionów osobników i niestety wciąż się kurczy. Na brodźce i ich potomstwo czyha nie tylko wiele drapieżników takich jak ptaki drapieżne, lisy, czy norki, lecz w pierwszym rzędzie rabunkowa działalność człowieka. Osuszając i odwadniając nieużytki przekształca każdy nawet najmniejszy skrawek na cele związane z działalnością rolniczą, przemysłową i mieszkaniową. Jednym słowem pod pretekstem „dobrych zmian” doprowadza do degradacji środowiska i wypierania kolejnego gatunku ze swojego sąsiedztwa Oby ostatniego.
Jerzy Koniuszy