Artykuły » Brodziec śniady
Eko i My 11 - 2019
Mustaviklo
W przeciwieństwie do wiosennych, jesienne wędrówki przebiegają powoli, wręcz leniwie. Bo niby gdzie ptaki mają się spieszyć? Młode już wychowane, często samodzielne. A skoro znalazło się bezpieczne miejsce i do tego obfitujące w pokarm, to, dlaczego nie skorzystać i nie pozostać tam dzień, dwa a może tydzień lub więcej. Na trasie przelotu, który niejednokrotnie z północnych rubieży Europy do gorącej Afryki mierzy nawet kilka tysięcy kilometrów, warto zatrzymać się. Odpocząć, nabrać sił, może nawet poleniuchować w promieniach słońca i przy okazji poczekać na spóźnialskich i tych wszystkich, którzy mają ochotę dołączyć do wędrówki. Ponieważ im liczniejsza grupa, tym większe bezpieczeństwo i prawdopodobieństwo dotarcia do celu. W stadzie nie trzeba być już tak czujnym. Zamiast dwojga oczu wypatrujących drapieżnika jest ich kilkadziesiąt a nierzadko nawet kilka tysięcy. No i oczywiście spada ryzyko zabłądzenia. Właśnie z tego ostatniego powodu przeloty to nieustanny gwar i jazgot. Każdy gatunek nawołuje się charakterystycznym dla siebie głosem. Inaczej brzmią ciągnące gęsi, żurawie czy drobne wróblowate.
Ogólnie wędrówki ptaków są ciekawym zjawiskiem. Nie tylko ze względu na fenomen samej migracji i związanymi z tym zachowaniami, ale także, dlatego, że w tym czasie można spotkać gatunki, które, na co dzień zamieszkują chociażby daleką tundrę. Jednym z nich jest brodziec śniady (Tringa erythropus). Bardzo liczny w północnej Finlandii (około 25 tysięcy par) i zwany przez Finów mustaviklo. Ptak wodny, kuzyn krwawodzioba (Tringa totanus) czy bataliona (Philomachus pugnax). O ile jednak ci jego krewniacy lęgną się u nas, o tyle on nigdy. Dlatego te krótkie okresy przelotów to jedyna możliwość, aby przyjrzeć mu się z bliska. A naprawdę jest na co popatrzeć, gdyż brodziec ten jest jednym z piękniej ubarwionych. W okresie wiosennym jego upierzenie godowe przybiera niemal czarny kolor z licznymi drobnymi, białymi plamkami na grzbiecie i pokrywach skrzydeł. Do tego dzieła dopełniają ciemno czerwone, niemal czarne nogi i takiż sam dziób. Na jesieni kolory nie są już tak intensywne. Śmiało można powiedzieć, że wyglądają jak lekko wypłowiałe, co w niczym mu jednak nie umniejsza. W tym też czasie mylony jest z krwawodziobem. Ten jednak w przeciwieństwie do brodźca śniadego ma czerwony dziób u nasady nie tylko od dołu, lecz także w górnej jego części. W rodzinie bekasowatych (Scolopacidae), do której należy jest typowym średniakiem. Dorasta do około 35 cm wysokości i osiąga wagę 150 -220g, co przy trzykrotnie cięższym kuliku wielkim (Numenius arquata) nie jest może zbyt wiele. Jednak już przy takim chociażby biegusie zmiennym (Calidris alpina) – 50g robi wrażenie.
Lęgowiska brodźca śniadego ciągną się na dalekiej północy w pasie od Skandynawii po Syberię tak w tundrze jak i w lasotundrze. Tę ostatnią strefę bardziej jednak preferuje ze względu na to, że pokrywają ją liczne jeziora, rozlewiska, mokradła i torfowiska, które charakteryzuje obfitość żerowisk a także wyższa roślinność. To właśnie pośród niej, w maju, po przylocie z zimowisk zakłada gniazda. Nie są one może zbyt wyszukane, gdyż stanowi je niewielkie zagłębienie wysłane suchymi porostami, liśćmi i źdźbłami traw, ale jednak na tyle osłonięte, a co za tym bezpieczne, że są bardzo trudne do wypatrzenia przez drapieżniki. Dzięki temu zwiększa się odsetek młodych, które dożywają wieku dorosłego a to przekłada się na liczebność całej populacji tego pięknego ptaka. Na przełomie maja i czerwca samica składa cztery szarozielone ciemno plamkowane jaja. Głównie wysiaduje je samiec. W zależności od pogody – wiadomo jak z nią bywa na dalekiej północy - przez okres około trzech – czterech tygodni. Młode, jako zagniazdowniki właściwe, wykluwają się bardzo sprawne. Oczy mają otwarte a ciała pokryte gęstym puchem. Po kilku godzinach i całkowitym wyschnięciu opuszczają gniazdo i penetrują najbliższe otoczenie. Osiągnięcie samodzielności zajmuje im kolejny miesiąc.
Brodziec śniady potrafi nie tylko świetnie pływać, ale także nurkować. Umiejętność tę wykorzystuje jednak najczęściej w ostateczności, gdy zostanie zaatakowany przez ptaka drapieżnego. Dzięki długim nogom żeruje w głębszej wodzie niż jego krewniacy. Pokarm zbiera z ziemi, mułu i wody nad brzegami wszelkiego rodzaju zbiorników wodnych. Mogą to być moczary, mniej lub bardziej muliste rozlewiska, rzeki i jeziora a także morskie plaże. W skład jego jadłospisu wchodzą głównie drobne bezkręgowce – skorupiaki, ślimaki, owady i ich larwy, ale jeśli trzeba nie pogardza także drobnymi rybami.
W Polsce - wiosną na przełomie kwietnia i maja a jesienią od sierpnia aż do listopada. - są miejsca, gdzie każdego roku można go regularnie obserwować (rozlewiska Biebrzy, Narwi, Wisły i wybrzeże Bałtyku). Co ciekawe, pomimo tego, że uważany jest u nas za przybysza na przelotach, to summa summarum spędza tutaj więcej czasu niż w rodzimej Finlandii.
Jerzy Koniuszy