Artykuły » Drozd rdzawoboczny
Eko i My 03-04 2023
Droździk
Ptaki śpiewają niemal przez cały rok. Niezależnie od pory dnia czy roku. Pieśń rudzika (Erithacus rubecula) czy sikory bogatki (Parus major), możemy usłyszeć nawet w mroźny, słoneczny grudniowy dzień, a słowika szarego (Luscinia luscinia) w środku nocy. Najintensywniej jednak ptaki śpiewają wiosną, w okresie godowym. Od marca do czerwca. Śpiew w tej sytuacji ma za zadanie przywabić partnerkę lub ostrzec przedstawiciela swojego gatunku, więc rywala, o tym, że dany rewir został już zajęty. Aby być jak najlepiej słyszalnym, samce dostosowują wysokość dźwięków do biotopu w jakim przyszło im egzystować. Tak więc inna jest barwa ich pieśni w gęstym lesie, gdzie dźwięk jest tłumiony przez konary drzew, a inna na otwartej przestrzeni, gdzie nie hamują go żadne przeszkody. Podobną sytuację możemy zaobserwować w nawiązaniu do pory dnia a nawet pogody. Większość ptaków śpiewa o świcie lub wieczorem – gdy wilgotność jest większa – a także, co ciekawe… w deszczu – trzciniak (Acrocephalus arundinaceus). A dlaczego tak robią? Czy lepiej od nas znają podstawowe zasady fizyki dotyczące rozchodzenia się dźwięku w powietrzu? Może tak, a może instynktownie wyczuły, że w takich warunkach głos biegnie dalej, co przekłada się na utrzymanie konkurencji w większej odległości i zwiększeniu przez to powierzchni terenu lęgowego i łowieckiego. A wiadomo, im mniejsza konkurencja, tym większy potencjał pokarmowy i większa możliwość wykarmienia młodych. Ludzkie ucho odbiera ptasi śpiew, jako coś harmonijnego, przyjemnego wręcz uspakajającego. Dlatego już wieki temu zaczęto trzymać skrzydlatych śpiewaków w domach – w klatkach lub wolierach. Jednak aby doświadczyć całej magii ptasich arii, nie wystarczy jeden smutny kanarek. W tym celu trzeba udać się na prawdziwy koncert. Na łono natury: do parku, na działkę lub do lasu. Dopiero tam, gdy wsłuchamy się w otaczający nas ptasi świat, jesteśmy w stanie wyłowić wszystkie muzyczne niuanse. Niuanse, których pozazdrości ptakom niejeden z wielkich śpiewaków. Oczywiście w Polsce występuje całe mnóstwo ptaków obdarzonych nietuzinkowym głosem, lecz niewątpliwie do grona tych najwybitniejszych zalicza się gatunki przynależące do rodziny drozdowatych (Turdidae). W naszym kraju pojawia kilkunastu przedstawicieli tej grupy, z czego lęgowych jest tylko sześć. Przy czym: kos (Turdus merula), kwiczoł, (Turdus pilaris) czy drozd śpiewak (Turdus philomelos) są dosyć liczne i popularne w najbliższym sąsiedztwie człowieka. Dużo rzadszy jest największy z naszych drozdów paszkot (Turdus viscivorus), oraz zamieszkujący rejony górskie drozd obrożny (Turdus torquatus), którego populację szacuje się na 1500-3000 par (dane na rok 2015). Ostatnim lęgowym przedstawicielem drozdów w naszej ornitofaunie jest droździk, zwany drozdem rdzawobocznym (Turdus iliacus). Gatunek ten reprezentowany jest jedynie przez 200 – 300 osobników. Wynika to z faktu, że wschodnia część Polski stanowi południowo zachodnią granicę obszaru lęgowego tego gatunku. Bo droździki, to bardziej ptaki północy. W zależności od miejsca występowania wyróżniamy dwa ich podgatunki: Turdus iliacus iliacus, nasz rodzimy, najliczniej występujący na północy Skandynawii i Rosji oraz Turdus iliacus coburni popularny na północnym zachodzie czyli: na Wyspach Owczych, Islandii oraz na południu Grenlandii. Drozda tego nie sposób pomylić z innymi przedstawicielami tej rodziny. Już sam łaciński epitet gatunkowy iliacus, w dosłownym tłumaczeniu oznaczający biodro, wskazuje na podstawową cechę odróżniającą go od jego kuzynów. Mowa tutaj o charakterystycznych rdzawo czerwonych bokach ciała. W związku z brakiem u tego gatunku dymorfizmu płciowego, upierzenie samców i samic jest niemal identyczne, a różnice wynikają jedynie ze zmienności osobniczej. Tak więc grzbiet oraz górne pokrywy skrzydeł mają brązowe, brzuch białawy z gęstym beżowym kreskowaniem, dwa charakterystyczne kremowe pasma biegnące od nasady dzioba ku tyłowi – brew nad okiem i wąs pod nim. Należą do ptaków niezbyt dużych. Długość ich ciała nie przekracza 25 cm, a masa ciała waha się pomiędzy 50 a 100g. Oczywiście ptaki na jesieni, po intensywnym żerowaniu przygotowującym je do migracji są cięższe, a po dotarciu na zimowiska odpowiednio lżejsze. Różnica może wynikać także z wieku oraz kondycji zdrowotnej konkretnego osobnika. W związku z tym, że przez Polskę przebiega trasa przelotów droździków ze wschodnich i północnych terenów lęgowych dalej na zachód i południe, okres jesienno zimowy jest czasem, w którym najłatwiej je zaobserwować. Migrują w stadach, najczęściej nocą. Wtedy to na tle ciemnego nieba słychać ich nieustanne nawoływania. W ciągu dnia odpoczywają i wraz z innymi drozdowatymi – najczęściej kwiczołami – intensywnie żerują. W miejscach, gdzie występuje dostatek pożywienia, część ptaków pozostaje u nas na zimę. Ich jadłospis jest zróżnicowany i uzależniony od pory roku. Od wczesnej wiosny do późnej jesieni podstawę pożywienia stanowi pokarm pochodzenia zwierzęcego: owady, pierścienice (dżdżownice), drobne mięczaki. W okresie jesienno zimowym swoje menu rozszerzają także o owoce, nasiona i jagody, a jednym z ich przysmaków są niewątpliwie owoce jarzębiny i głogu. Na tereny lęgowe powracają na przełomie marca i kwietnia. Wtedy to samce wybierają niewielkie terytorium i zaczynają śpiewać. Czynią to do czasu wylęgu młodych. W związku z małą liczebnością w naszym kraju trudno jest jednak usłyszeć ich śpiew. Inaczej jest na Islandii, gdzie podgatunek T. iliacus coburni jest wśród drozdów gatunkiem dominującym. Rewiry lęgowe samce wyznaczają na obrzeżach lasów iglastych i brzozowych, we wszelkiego rodzaju zakrzewieniach a także w parkach, zawsze jednak w pobliżu wody lub terenów podmokłych. Czasami, podobnie jak kwiczoły lęgną się w luźnych, rozproszonych koloniach. W kwietniu lub maju przystępują do budowy gniazda. Nie umieszczają go jednak zbyt wysoko. Najczęściej znajduje się ono na wysokości około 1,5 - 2,5 m nad gruntem. Uwite jest z drobnych gałązek, mchu, liści i źdźbeł, a wewnątrz wyłożone gliną z piaskiem i wyścielone drobnymi, wysuszonymi częściami różnych gatunków roślin z rodziny wiechlinowatych, potocznie zwanymi trawami. Do tak przyrządzonego lokum samica składa 5 – 6 niebieskawo zielonkawych jaj, pokrytych licznymi rdzawymi plamkami. Wysiaduje je przez okres około dwóch tygodni. Po tym czasie wykluwają się młode, które dokarmiane i wychowywane są także przez samca. Rosną błyskawicznie i dziesiątego dnia życia potrafią już latać, a samodzielność osiągają w wieku 23 – 25 dni. Światową populację droździka szacuje się na grubo ponad 100 milionów osobników. Pomimo tego, w związku z systematyczną tendencją spadkową liczebności, w roku 2015 gatunek uznany został przez Międzynarodową Unię Ochrony Przyrody za bliski zagrożeniu. Na jedną z głównych przyczyn tego stanu rzeczy, obok drapieżnictwa, wskazano działalność człowieka. A mówiąc o tym, miano na myśli bezsensowne i okrutne polowania na tego ptaka, na jego zimowiskach na południu Europy oraz w północnej Afryce, a także zatrucia pestycydami. Szkodliwymi związkami rozsypywanymi setkami ton na łąkach i polach, gdzie wraz z pokarmem dostają się do organizmów droździków podczas żerowania w okresie migracji. Niestety problem ten nie dotyczy tylko tego gatunku, lecz ogólnie drozdowatych i większości ptaków śpiewających. Więc jeśli nie chcemy, aby nasze dzieci i wnuki słuchały tylko smutnego śpiewu ptaków zamkniętych w klatkach, to edukujmy je od małego. Bo może w ten sposób nauczymy je wrażliwości i odpowiedzialności za tych naszych, jak ich nazywał święty Franciszek z Asyżu, braci mniejszych.
Jerzy Koniuszy