Artykuły » Introdukcja
Eko i My 01 - 2016
Introdukcja
Aktywność człowieka doprowadzająca do stałego przekształcania środowiska naturalnego jest faktem ogólnie znanym, niezaprzeczalnym i nieodwracalnym. Puszcza, która kiedyś ciągnęła się nieprzerwanie od Warszawy aż niemal po tereny dzisiejszego Paryża pozostała tylko wspomnieniem. Z wieku na wiek, z roku na rok, punkt po punkcie przerywały ją pierwsze siedliska. Osady, które tysiąc lat temu zajmowały niewielkie tereny dzisiaj przerodziły się w potężne aglomeracje. Zamieszkują je nie setki czy tysiące, lecz już miliony ludzi. Według danych ONZ na rok 2015 tylko obszar metropolitalny francuskiej stolicy Paryża oraz niemieckiego Berlina jest domem dla prawie dwudziestu milionów osób. Ilość ta stanowi połowę mieszkańców całej Polski. A to przecież nie wszystko. Miasta łączą się ze sobą siecią autostrad i szlaków kolejowych. Jednym słowem świat stał się jednym wielkim zurbanizowanym molochem wypierającym pierwotnych mieszkańców z ich terytoriów. Zwierzęta, na ile potrafią starają się przystosować do nowych warunków życia. W centrach miast, często niezauważane przez ludzi żyją lisy. kuny, tchórze, jeże, czyli ssaki, które pierwotnie zamieszkiwały niedostępne lasy. Pośród wysokich wieżowców szybują gołębie, jerzyki i sokoły - ptaki typowo skalne. Mogłoby się wydawać, że w takim razie nie ma powodów do niepokoju, gdyż zwierzęta przystosowują się do nowych warunków. To jednak tylko pozory, gdyż według staropolskiego przysłowia jedna jaskółka jeszcze wiosny nie czyni. Te kilka gatunków może wygrało. A ile przegrało? W przeciągu ostatnich stuleci ze swoich pierwotnych biotopów na stałe zniknęły setki gatunków. Tylko w Polce nie ma już tarpana, dropia czy pięknej jaszczurki zielonej. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Zagrożone są niedźwiedzie, żbiki, morświny (ich populacja spadła w przeciągu dwudziestu lat dwukrotnie do około stu pięćdziesięciu sztuk), węgorze, rysie, żółwie błotne czy węże Eskulapa. Jakby tego było jednak mało, człowiek, nie licząc się z konsekwencjami takiego postępowania, w miejsce wypartych gatunków wprowadza nowe. Zjawisko to określa się mianem introdukcji. Słowo to wywodzi się od łacińskiego introductio i oznacza wprowadzenie lub wstęp a w nomenklaturze biologicznej wprowadzenie nie rodzimego gatunku na tereny, na których pierwotnie nie występował. Introdukcja może być celowa – człowiek robi to świadomie z określonego powodu - i niecelowa (zjawisko tak zwanego przypadkowego zawlekania). Przykładem tego pierwszego jest introdukcja południowoamerykańskiej ropuchy Agi (Bufo marines) do Australii i Japonii. Zrobiono to oczywiście w dobrej wierze. Liczono na to, że ten wielki i żarłoczny płaz rozprawi się z plagą owadów niszczących uprawy. Nie wzięto jednak pod uwagę faktu, że Agi to tylko zwierzęta i nie rozróżniają gatunków pożytecznych od szkodliwych. W ich paszczach zaczęły znikać inne małe zwierzęta w tym rodzime gatunki płazów. Mało tego, jako gatunek bardzo trujący (aga wydziela trujący jad a jej skrzek oraz kijanki są toksyczne) stały się śmiertelną pułapką dla polujących na nią ptaków i ssaków. Podobny przykład możemy znaleźć na naszym podwórku. Gdy w wyniku niebezpiecznej choroby tzw. dżumy raczej wymarła duża populacja raków europejskich w ich miejsce sprowadzono raka pręgowanego. Dopiero po fakcie okazało się, że nowy przybysz jest odpornym na raczą dżumę nosicielem tej groźnej choroby. W wyniku tego niedopatrzenia praktycznie skolonizował większość wód.
Oczywiście przykładów takich można by mnożyć, gdyż na terenie Polski naliczono prawie trzysta gatunków zwierząt obcego pochodzenia. Przywędrowały do nas niemal z całego świata: szczur śniady i wędrowny z Azji, bernikla kanadyjska z Ameryki Północnej, nutria z Ameryki Południowej, tilapia nilowa i sum afrykański z Afryki a sieja alpejska z Europy południowej. Na długiej liście znajdują się gatunki, które sprowadzono jedynie w celach łowieckich – muflon, bażant, jeleń sika, takie, które uciekły z niewoli – żółw czerwonolicy, kaczka mandarynka, takie, które przywleczono przez przypadek – mysz, lub w celach hodowlanych – dziki królik, nutria.
Introdukcja najczęściej jest postrzegana, jako zjawisko negatywne oddziaływujące szkodliwie na faunę i florę. Jednak tylko dziesięć procent gatunków pojawiających się w nowym biotopie aklimatyzuje się a jeden procent ze wszystkich staje się szkodnikami inwazyjnymi.
Introdukcja ma jednak także dobrą stronę. Oczywiście nie dla środowiska, lecz dla człowieka. Szacuje się, że ponad pięćdziesiąt procent wytwarzanej przez człowieka żywności na świecie pochodzi z roślin uprawianych poza ich naturalnymi biotopami. Bez takich roślin jak pszenica, kukurydza czy ziemniaki nie wyobrażamy sobie naszego życia. Podobnie sprawa wygląda, jeśli chodzi o zwierzęta. Gdy na naszym stole pojawia się wołowina, kurczak, indyk czy karp nawet nie przejdzie nam przez myśl, że konsumujemy gatunki egzotyczne. Gatunki, które kiedyś, setki lat temu introdukowali nasi przodkowie. Czy zrobili dobrze? Trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, gdyż nie zawsze, to co dobre dla człowieka okazuje się dobre dla środowiska, a to co dobre dla przyrody nie koniecznie musi okazać się sprzyjające.
Jerzy Koniuszy