Artykuły » Lodówka Eko i My
01 - 2019
- Lodówka 0305
- Eko i My 01 2019
- Eko i My 01 2019
- Eko i My 01 2019
- Eko i My 01 2019
- Lodówka 0295
- Lodówka 0296
- kaczka lidówka samiec
- Lodówka 0312
- Lodówka 0313
- Lodówka 0315
- Lodówka 0162
- Lodówka 0165
- Lodówka 5224
- Lodówka 9001
- kaczka lidówka samiec
- kaczka lidówka samica
- kaczka lidówka samiec
LODÓWKA
Żywność ma to do siebie, że przechowywana w nieodpowiednich warunkach szybko traci swoje właściwości odżywcze. Najprościej mówiąc ulega zepsuciu. Pleśnieje i gnije. Procesy te spowodowane są działaniem namnażających się na jej powierzchni drobnoustrojów i grzybów. W jajach i mięsie mogą to być bakterie Salmonelli, na warzywach i owocach popularne bakterie Escherichia coli a także różnego rodzaju rotawirusy czy nawet pasożyty i ich jaja, i larwy. Produktem ubocznym przemiany materii wielu grzybów pleśniowych są mikotoksyny, toksyczne substancje mogące doprowadzić u ludzi do ciężkich zatruć pokarmowych. a nawet śmierci. Szacuje się, że każdego roku grubo ponad miliard ton żywności ląduje niewykorzystana w koszu na śmieci. Spory odsetek, to następstwo błędów w produkcji lub kupowanie przez konsumentów ponad stan, na zapas. Oczywiście część to także skutek złego przechowywania. Żywność psuje się i psuła od zawsze. Na problem ubocznych skutków złego przechowywania żywności zwrócili uwagę już nasi przodkowie. To oni powiązali wysokość temperatury z terminem przydatności żywności do spożycia. W sumie nie było to trudne, gdyż nawet małe dzieci wiedziały, że mięso czy mleko w chłodne dni dłużej zachowywało swoją świeżość niż podczas upałów. Poza tym, kiedyś o pożywienie nie było tak łatwo. Praktycznie każdy kawałek chleba był w cenie. Aby rodzina nie zmarła z głodu, trzeba było robić zapasy i myśleć o jutrze. Z tego powodu żywność chroniono na różne sposoby. Umieszczano ją w ziemiankach wykopanych w gruncie, na dnie płytkich strumieni i rzek tak, aby wiaderka z zawartością obmywała zimna woda lub wieszano w studni opuszczając tuż nad lustro wody, gdzie panowała niska, stała temperatura.. Pierwszymi prekursorami dzisiejszych chłodziarek byli najprawdopodobniej starożytni Chińczycy. To właśnie mieszkańcy „Państwa Środka” stworzyli urządzenie z ceramicznych kręgów, które chłodzone było przebiegającymi pod nimi rurami z zimną wodą doprowadzaną bezpośrednio z rzeki. Inny sposób zbliżony bardziej do zamrażarek stosowały ludy dalekiej północy Wikingowie i Inuici, którzy wykopywali w ziemi jamę i tam zimą wsypywali lód – lód, który następnie roztapiali i ponownie mrozili (generalnie czekali aż sam się zamrozi) tworząc w ten sposób jednolitą bryłę. Dla lepszego efektu zabezpieczano go jeszcze solą. Tak przygotowany lód był w stanie wytrzymać nawet kilka miesięcy. W nowszych czasach, pod koniec XIX wieku Niemiecki inżynier fizyk Carl von Linde skonstruował maszynę do wytwarzania lodu. Niestety w procesie chłodzenia wykorzystywał ciekły amoniak – ciecz toksyczną mogącą trwale uszkodzić wzrok oraz drogi oddechowe. Nowy wynalazek znalazł zastosowanie głównie w przemyśle piwowarskimi żywnościowym a także… w prosektorium do przechowywania zwłok oraz narządów. Pierwsze elektryczne lodówki dostępne dla szerszego ogółu pojawiły się na rynku na początku XX wieku w stanach Zjednoczonych i Niemczech.
Lodówka to jednak nie tylko urządzenie służące do przechowywania żywności. To także (Clangula hyemalis) niewielki ptak z rodziny kaczkowatych (Anatidae). Zaliczany do grążyc, czyli ptaków zdobywających pożywienie poprzez nurkowanie. Zamieszkuje jeziora, stawy, niewielkie rozlewiska i rzeki znajdujące się na terenach tundrowych dalekiej północy aż po granicę Arktyki. Na zimowiska jednak wybiera tereny cieplejsze w tym Morze Bałtyckie, na którym jest najliczniejszym zimującym przedstawicielem swojej rodziny (kilka milionów sztuk). W Polsce jest podobnie. Liczące tysiące osobników stada spędzają ten trudny zimowy okres w okolicach ujścia Wisły, na wodach wokół wyspy Wolin a także wzdłuż całego wybrzeża. W związku z tym, że te przesympatyczne ptaki rzadko wędrują w pojedynkę małe ich stadka można zaobserwować w Porcie Rybackim we Władysławowie, na Helu, na molo w Sopocie czy Brzeźnie. Większa część ptaków trzyma się jednak otwartego morza z daleka od brzegu i ludzi. Pojedyncze osobniki sporadycznie pojawiają się w głębi kraju.
Okres zimy i zimowiska to dla tych kaczek gorący okres godów. Samce z głośnym, przyjemnym dla ucha „śpiewem” przekrzykują się wzajemnie i w po kilka osobników gonią za samicami trzymających się lekko na uboczu. Głos nawołujących lodówek jest niezapomniany, melancholijny. Kto raz go usłyszy potem przez cały rok tęskni za nim niczym wilk morski za śpiewem syren. Samice, jak większość samic kaczek, po prostu są pospolite. Buro brązowe z niewielkim dodatkiem bieli wokół oczu i na brzuchu. Płci męskiej najwyraźniej jednak podobają się, gdyż zaloty trwają niemal bez przerwy. W przeciwieństwie do swoich wybranek serca samce mają czym im imponować. Pomimo tego, że w ich upierzeniu dominuje tylko czerń i biel to jednak te dwa kolory są na tyle soczyste, że kontrastując ze sobą tworzą mieszankę pięknai dostojeństwa. Szczególnie to jest widoczne gdy płyną po wodzie z wysoko uniesioną głową, białymi piórami spływającymi po grzbiecie i ogonem, który tworzą bardzo długie sterówki. Jednym słowem – eleganci.
Z zimowisk na tereny lęgowe powracają na przełomie maja i czerwca. Gdy my myślami jesteśmy już przy lecie w tundrze dopiero rozpoczyna się wiosna. Topnieje śnieg i puszczają lody. Samiec przybiera wtedy szatę godową. - jego szyja i wierzch głowy stają się całe brązowo czarne – i zajmuje terytorium, którego zacięcie broni przed innymi kaczorami. Gniazdo w postaci niewielkiego zagłębienia często bez wyściółki znajduje się zawsze na stałym lądzie wśród roślinności tundrowej. Samica składa od 5 – 7 kremowych jaj. W sporadycznych wypadkach w zniesieniu może znajdować się nawet 12 jaj, ale przypuszcza się, że mogą to być podrzutki innej samicy. Opuszczając gniazdo jaja przykrywane są ciemnobrązowym puchem. Jest to konieczne, gdyż na „jajeczny smakołyk” czyhają żarłoczne mewy i wydrzyki. Wysiadywanie, w zależności od pogody trwa od 23 nawet do 30 dni. Gdy tylko młode nauczą się latać (może to trwać nawet 40 dni) wraz z matką udają się nad morze. Samce nie są tak troskliwymi rodzicami. Jeśli tylko nadarzy się okazja porzucają rodzinę i udają się na perzowiska, gdzie zmieniają szatę na tę, w której możemy podziwiać je nad naszym Bałtykiem.
Lodówki świetnie nurkują, nierzadko na głębokość kilkudziesięciu metrów. Odżywiają się małżami, drobnymi skorupiakami a także wodnymi owadami i małymi rybami.
Wydawałoby się, że tak licznej populacji nic nie może zagrozić. A jednak… jako ptak typowo morski narażony jest na szkodliwą działalność człowieka. Tysiące ptaków ginie w sieciach rybackich lub w skutek zetknięcia się z plamami ropy na wodzie. W takich wypadkach morze wyrzuca martwe ptaki na brzeg, gdzie ich oblepione ciała są i powinny być dla nas wielkim wyrzutem sumienia.
Jerzy Koniuszy