Artykuły » Kwiczoł Eko i My
05 - 2019
„Zbójnicki” ptak
W XVI i XVII wieku, w Karpatach, ze względu na wszechobecną biedę zaczęło szerzyć się zbójnictwo. Mniejsze lub większe - najczęściej kilkuosobowe - bandy w celach rabunkowych napadały na kupców i co zamożniejszych wędrowców. W tym czasie wielu straciło swoje sakiewki a także zdrowie i życie. Procederowi temu sprzyjały nie tylko trudno dostępne tereny i mnóstwo naturalnych kryjówek, ale także miejscowa społeczność, która dla własnego bezpieczeństwa starała się żyć ze zbójnikami w zgodzie. Przypadki, w których pomagano im nie należały do odosobnionych. W końcu wywodzili się z ludu i mieli tego samego wroga – Księcia i jego poborców podatkowych.
Na czele kup zbójnickich w zależności od rejonu zwanych opryszkami lub hajdukami stał mniej lub bardziej charyzmatyczny osobnik: harnaś, kapitan lub watażka. Jakby go jednak nie zwać, był to zwykły rzezimieszek, oprych, który podporządkował sobie podobnych wykolejeńców liczących na łatwy zarobek. Najbardziej znanymi z tamtego okresu zbójnikami niewątpliwie byli Ondraszek uprawiający swoje rzemiosło w okolicach Łysej Góry oraz Juraj Janosik. Za sprawą legend, w których przedstawiano ich na podobieństwo Robin Hooda – tego, który zabierał bogatym a rozdawał biednym i potrzebującym - ich postacie wielokrotnie gloryfikowane w końcu zostały wybielone. Wybielone do tego stopnia, że Janosik został nawet uznany za bohatera narodowego Słowacji a my Polacy za sprawą serialu i filmu Jerzego Passendorfera pt. „Janosik”, całkiem niesłusznie, uznaliśmy go za swojego rodaka działającego po naszej stronie Tatr. Serial, kręcony pośród górskich wręcz bajkowych krajobrazów wielokrotnie był emitowany w telewizji i za każdym razem przyciągał przed ekrany tysiące widzów. Co ciekawe, jednak nie tylko za sprawą tytułowego Janosika, który wcale nie był najbardziej barwną postacią, lecz chociażby dzięki wykreowanej przez nieodżałowanego Bogusza Bilewskiego niezapomnianej postaci wiceharnasia Walusia Kwiczoła. W języku polskim słowo kwiczoł wzięło się najprawdopodobniej od rzeczownika kwik, lub czasownika kwiczeć, który oznacza głośny dźwięk wydawany przez świnie. Odgłos, który trzeba przyznać, świetnie charakteryzuje wrzaskliwe zachowanie bohatera.
Ze względu na swój głos podczas lotu nazwę taką otrzymał także ptak (Turdus pilaris) należący do rodziny drozdów (Turdidae). Obecnie występuje w północnej, wschodnieji środkowej Europie i wciąż kolonizuje kolejne rejony. Tym razem przesuwa się bardziej na zachód. Jako ptak wędrowny pojawia się także daleko na południu włączając w to odległe Indie. Po okresie lęgowym z kierunku północnego przemieszcza się na południe tworząc przy tym wielotysięczne stada z innymi gatunkami drozdów. Podczas migracji żeruje na polach, łąkach lub w lasach. Ze względu na złagodzenie klimatu, coraz więcej kwiczołów zaczęło prowadzić osiadły tryb życia. W takim przypadku żyją pojedynczo lub w niewielkich grupach i to właśnie te osobniki odwiedzają w zimie nasze ogrody i parki. Tam też najłatwiej je zaobserwować, gdyż przylatują do karmików i wywieszonych obok nich jabłek. Jednak owoce jabłoni to nie wszystko, czym się odżywiają. Ich jadłospis jest o wiele szerszyi bardziej urozmaicony. W jego skład wchodzą drobne bezkręgowce (owady, larwy, pierścienice), które najczęściej zbiera z ziemi, a także nasiona, jagody i oczywiście owoce głogu czy jarzębiny.
Sylwetką kwiczoł z daleka przypomina innych przedstawicieli drozdów. Jednakw przeciwieństwie do popularnego kosa (Turdus merula) czy śpiewaka (Turdus philomelos) głowę i kuper ma popielatą a grzbiet rdzawobrązowy i po tym właśnie można go najłatwiej od nich odróżnić. U tych ciekawych ptaków nie występuje typowy dymorfizm płciowy. Może jedynie upierzenie samców jest bardziej intensywne a przez to trochę wyraźniejsze.
Życie w grupie i w stadzie ma swoje plusy i minusy. U kwiczołów widać w trakcie ewolucji przeważyły plusy, gdyż ten typ egzystencji nie ogranicza się u nich tylko do okresu jesienno zimowego. Z nadejściem wiosny przystępują do budowy gniazda i najczęściej robią to właśnie w towarzystwie swoich pobratymców. Małe kolonie, które tworzy najczęściej od kilku do kilkudziesięciu gniazd, znajdują się na bocznych gałęziach wysokich drzewach (na wysokości 4 -8 metrów) w pewnej odległości od pnia. Gniazdo jest trójwarstwowe. Zewnętrzną warstwę tworzą suche liście i trawy, środkową glina z domieszką żwirui wewnętrzną tzw. wyściółkę – cienkie źdźbła trawy. Na przełomie kwietnia i maja samica składa sześć niebieskozielonkawych jaj z licznymi rdzawymi plamkami. W lęgach powtarzanych oraz drugich (w czerwcu) jest ich tylko pięć. Wysiaduje je tylko ona przez okres około dwóch tygodni. Po tym czasie wykluwają się ślepe i niedołężne młode pokryte delikatnym jasnoszarym puchem. Przy dostatecznej ilości pokarmu bardzo szybko rozwijają się i już po kolejnych czternastu dniach, jeszcze, jako podloty opuszczają gniazda. Wciąż jednak pozostają od opieką rodziców, którzy nadal je chronią i dokarmiają.
Podczas obrony swojego terytorium, co za tym idzie gniazda, rzeczywiście mają coś z rozbójnika, ale tego w dobrym tego słowa znaczeniu. Potrafią być bezkompromisowei a nawet odważne i bezwzględne. Przy koloni lęgowej, niczym banda hajduków, niespodziewanie i bez ostrzeżenia atakują intruza zrzucając na niego … własne odchody. Tak, więc, zbliżając się do miejsc, gdzie bytują te zadziorne ptaki, lepiej mieć się na baczności.
W czasach zbójników kwiczoły należały do rzadkości i mało prawdopodobne, aby drogi tych dwóch jegomości – ptaka i Kwiczoła serialowego - kiedykolwiek skrzyżowały się. Chyba, że przy książęcym stole, gdzie jeden, jako ptak łowny, był potrawą a drugi konsumentem. Co ciekawe, gdy na przełomie XVIII i XIXw bandy zbójeckie zaczęły zanikać, niespodziewanie w krótkim czasie kwiczoł rozszerzył swój zasięg na niemal całą Europę. Czy był tego jakiś konkretny powód, czy to może tylko zbieg okoliczności? Pewnie nigdy się tego nie dowiemy, gdyż zbójników już nie ma a kwiczoły… jedynie głośno kwiczą.
Jerzy Koniuszy