Artykuły » Łabędź krzykliwy
Eko i My 04 - 2019
- Łabędź krzykliwy 3215
- Eko i My 04 2019
- Eko i My 04 2019
- Eko i My 04 2019
- Eko i My 04 2019
- Łabędź krzykliwy 05401
- Łabędź krzykliwy 1490
- Łabędź krzykliwy 05041
- Łabędź krzykliwy 05321
- Łabędź krzykliwy 05341
- Łabędź krzykliwy 1379
- Łabędź krzykliwy 1485
- Łabędź krzykliwy 0135
- Łabędź krzykliwy 0141
- Łabędź krzykliwy 0147
Łabędź krzykliwy (Cygnus cygnus)
W Europie środkowej podział na cztery pory roku istniał od zawsze i nawet najstarsi górale nie pamiętają, aby kiedyś było inaczej. Wiosnę, lato, jesień czy zimę można było łatwo scharakteryzować. Kiedy miały być upały, to były a kiedy śnieżyce i ujemne temperatury podobnie. Pojedyncze momenty, gdy pogoda lekko odbiegała od normy, nikogo nie dziwiły i oprócz rolników nikomu nie przeszkadzały. Inaczej jednak było w przypadku ekstremalnych zim, które w mniejszych lub większych odstępach czasu zdarzały się od średniowiecza aż do po czasy współczesne. W takich przypadkach życie zamierało a ludzie bez konkretnej przyczyny starali się nie opuszczać swoich domostw. Chyba, że… przymuszał ich do tego los. Tak było chociażby pod koniec 1812 roku w okolicach Moskwy, gdzie wycofująca się armia napoleońska została zaskoczona a następnie przetrzebiona przez mrozy dochodzące do niemal – 40 stopni Celsjusza. Nieprzygotowani do takich warunków żołnierze zamarzali nie tylko we śnie, ale także podczas marszu. W szczerym polu, w zmarzniętej ziemi nie byli w stanie wykopać sobie schronienia a jedyną ochroną przed przenikającym wiatrem był nieprzystosowany do tych warunków mundur i ciało zamarzniętego kolegi. Jak wiadomo do podtrzymania optymalnej a co za tym idzie bezpiecznej temperatury organizm potrzebuje zwiększonej ilości kalorii. Jak ich jednak dostarczyć, gdy w koło panuje głód a z wycieńczenia żuje się własne buty lub przy odrobinie szczęścia surowe mięso padłych koni? Nie inaczej było zimą z 1942 na 1943 rok pod Staliningradem. Tym razem srogość klimatu odczuła armia niemiecka.
Ostre zimy miały oczywiście wpływ nie tylko na życie ludzi, lecz także zwierząt. Polacy zesłani przez Cara na Sybir opisywali przypadki, gdy ptaki zamarzały podczas lotu i niczym grad opadały na ziemię. Ile w tym prawdy, nie wiadomo. Faktem jest jednak to, że dzięki ociepleniu się klimatu, a co za tym idzie łagodniejszym zimom, w naszym kraju zwiększa się ilość takich skrzydlaków jak chociażby: czapla biała (Egretta alba), wróbel domowy (Passer domesticus), mazurek (Passer montanus) a także łabędź krzykliwy (Cygnus cygnus). Ze względu na ostrzejszy klimat te ostatnie praktycznie w Polsce nie występowały. Pierwszy pojedynczy lęg zaobserwowano dopiero na początku lat siedemdziesiątych XX wieku nad Biebrzą. Według monitoringu ptaków polskich prowadzonego przez Główny Inspektorat Ochrony Środowiska od roku 2007 liczba par lęgowych wzrosła z 53 do 165 w roku 2017 z tendencją zwyżkową. Podobną sytuację obserwujemy, jeśli chodzi o osobniki zimujące. Kiedyś widywano pojedyncze, nieliczne stadka łabędzi krzykliwych. Obecnie w okresie zimowym ten majestatyczny ptak nie należy do rzadkości. Mieszane stada z łabędziem niemym (Cygnus olor) i czarnodziobym (Cygnus columbianus) potrafią liczyć nawet kilkaset sztuk. Zimują na mniejszych i większych spokojnych niezamarźniętych zbiornikach śródlądowych i śródpolnych rozlewiskach często także w towarzystwie gęsi i bernikli. W tym czasie żerują na polach uprawnych i łąkach, gdzie w związku z niskimi opadami śniegu i często dodatnimi temperaturami mają pod dostatkiem pożywienia. Dzięki temu przeżywają zimę w lepszej kondycji fizycznej a to nie tylko sprzyja, ale wręcz stymuluje je do rozrodu.
Łabędzia zna każdy. Jednak przypisanie go do konkretnego gatunku laikowi sprawia problemy. Najczęściej wynika to z niewiedzy. Większość z nas nie ma po prostu pojęcia, że oprócz łabędzia niemego, tak popularnego na miejskich stawach i nad morzem, można także spotkać jeszcze dwóch jego kuzynów. Kuzynów, którzy w przeciwieństwie do niego mają trochę inną sylwetkę i co najważniejsze nie czerwone, lecz żółtoczarne dzioby. Z tych dwóch u krzykliwego przeważa więcej żółci.
Łabędź krzykliwy to sporych rozmiarów ptak wodny z rodziny kaczkowatych (Anatidae). Waga jego ciała wynosi średnio 10 – 13 kg. Zamieszkuje jeziora, śródleśne zbiorniki, starorzecza i rozlewiska oraz stawy hodowlane porośnięte gęstymi połaciami trzciny. W pary, wierne sobie do końca życia, dobiera się na zimowisku. Wtedy to najwyraźniej można usłyszeć jego donośny trąbiący odgłos, od którego pochodzi jego nazwa. Z nadejściem wiosny, gdy tylko słońce mocniej przygrzeje, pary rozpraszają się i powracają lub zajmują nowe rewiry lęgowe, których potrafią agresywnie bronić przede konkurencją.
W przeciwieństwie jednak do łabędzia niemego obawiają się człowieka i niepokojone lub nagle wystraszone potrafią porzucić lęg. Gniazdo w postaci dużego kopca z różnych części roślin wodnych buduje samica z niewielką pomocą samca. Najczęściej znajduje się ono na niedostępnym brzegu lub w gęstych trzcinach w płytkiej wodzie na terenie moczarowym.
W maju, w dwudniowych odstępach, samica składa 5 – 7, sporych około 11 cm długich, białokremowych jaj. Wysiaduje je samodzielnie przez ponad miesiąc. W tym czasie jej partner stara się zapewnić jej spokój i bezpieczeństwo. Młode wykluwają się pokryte szarym puchem, który zabezpiecza je przed chłodem zimnych wieczorów. U młodych osobników szary kolor piór utrzymuje się długo. Ostatnie takie pióra zanikają dopiero w ich drugą zimę. Mimo tego, że samodzielność osiągają po około dwóch – trzech miesiącach, to blisko rodziców trzymają się do czasu osiągnięcia dojrzałości płciowej. W tym czasie zmierzająz nimi na zimowiska, gdzie łączą się z innymi grupami rodzinnymi w stada. Podejrzewa się, że właśnie z tego powodu niektóre pary nie czują potrzeby rozrodu i przystępują do lęgów, co drugi, trzeci rok. Ich jadłospis jest typowo wegetariański. W jego skład wchodzą zielone części roślin wodnych a także ich korzenie. Zimą zaś różne gatunki traw i roślin uprawnych.
W Polsce łabędź krzykliwy nie jest tak popularny jak jego kuzyn niemy, ale na przykład w Finlandii na podobieństwo naszego orła bielika stał się ptakiem narodowym. Występuje także w niepowtarzalnym i ponadczasowym balecie Piotra Czajkowskiego „Jezioro Łabędzie”. To właśnie w jego postać, przez złego czarownika Rotbarta, została zaklęta księżniczka Odetta. Zaś Hans Christian Andersen umieścił go w jednej ze swoich baśni u boku okrutnej Królowej Śniegu. Tak więc jego popularność jest o wiele większa niż by się wydawało. Ale to dobrze, gdyż przy zwiększającej się jego populacji może i u nas stanie się bardziej rozpoznawalny.
Jerzy Koniuszy