Książki » "MAX"
Fragment:
Wieczór był okropny. Za oknem szalała wichura a deszcz dosłownie ciął po szybach starając się za wszelka cenę dostać do środka. Byłem szczęśliwy, że nie muszę być na jego miejscu. Zatarłem ręce i szybko rozpaliłem w kominku. Następnie zgasiłem światło i zająłem swoje stałe miejsce w wielkim, wygodnym fotelu. Siedziałem tak, bezmyślnie wsłuchując się w bębniące o metalowy dach wielkie krople deszczu i obserwując stworzone przez blask płomieni dziwne postacie tańczące po ścianach. W końcu moje myśli wróciły do wydarzeń dnia poprzedniego i skupiły się na wspomnieniu Agaty a dokładniej jej tańca brzucha. Moje marzenia na jawie zaczęły przybierać coraz bardziej realne kształty i wtedy, niestety sumienie jednym krótkim słowem – świnia - podcięło skrzydła mojej wyobraźni. Czar prysł. Wściekły sięgnąłem po pilota i włączyłem telewizor. Bezmyślnie zacząłem skakać z kanału na kanał starając się w dobrodziejstwie ponad stu stacji znaleźć coś dla siebie. Nie było to takie łatwe. Wyścigi hartów goniących za sztuczną kiełbasą nie interesowały mnie, podobnie zresztą jak golf. Nigdy nie rozumiałem tej gry. Jak można wybić przed siebie piłeczkę a potem szukać jej w trawie, krzakach albo wodzie. Dosłownie paranoja. Tych ludzi powinno się odesłać do czubków a nie jeszcze płacić im za to. Przeskoczyłem o kolejny kanał w górę i wtedy trafiłem na wiadomości. Jak zwykle mówiono o jakimś nieskazitelnym polityku, którego...
Szybko, drżącymi dłońmi zrobiłem głośniej. Biedny polityk rozwodził się właśnie o tym, jak to ludzie potrafią być niewdzięczni. Jak to on z żoną przygarnął kiedyś pod swój dach biedną sierotę a ta teraz odwdzięczyła im się próbując otruć ich. Podobno gdyby nie pomoc kuchenna, która posmakowała obiadu to teraz niechybnie wąchaliby kwiatki od dołu.
Moje sumienie jako pierwsze skojarzyło fakty.
-
Spójrz jaką robi z siebie ofiarę. Pomyślałby kto, że taki święty?
-
Nie bardzo rozumiem...
-
A teraz rozumiesz? – odpowiedziało sumienie, gdy na ekranie ukazało się zdjęcie Abii. – Przecież ten facet robi z siebie ofiarę. Spójrz na dole. Widzisz te małe literki?
Rzeczywiście. Według wyświetlanych pod obrazem sondaży jego popularność w przeciągu kilku dni wzrosła aż o trzydzieści procent.
-
W ten sposób – kontynuowało sumienie – ma dodatkowy czas antenowy i darmową reklamę. Powinno się takich wieszać za jaja.
-
Hej! – krzyknąłem. – Opanuj się. Jakieś takie ostatnio strasznie wulgarne jesteś.
-
Bo wkurza mnie to – sumienie starało się usprawiedliwić. – Wciąga biedne dziecko w swoje gierki polityczne.
-
A ty cały czas swoje – starałem się bronić polityka. – Może rzeczywiście chciała go otruć.
-
Chyba jego żona. Spójrz jaka zołza. Jak takim ludziom można było dać dziecko.
W tym momencie musiałem przyznać sumieniu rację. Baba wyglądała nie dosyć, że mało medialnie, to jeszcze z jej oczu bił dziwny fałsz.
-
Wygląda, jak babcia klozetowa z dworca centralnego – sumienie jednym zdaniem skwitowało jej wygląd. - Jak można wziąć kogoś takiego pod jeden dach i żyć z nim w dzień i w nocy.
-
Szczególnie w nocy – dodałem poważnie. – Może ten gościu lubi horrory?
-
Właśnie! – krzyknęło sumienie. – Co do horrorów. Przełącz na 45.
-
Po co?
-
Po co? Po co? Nie pytaj tylko przełącz.
O nic więcej już nie pytałem, tylko wzruszyłem ramionami i wcisnąłem na pilocie 4 i 5.