Artykuły » Monogamia
Eko i My 12-2014
- Łabądź niemy 3909
- Łabądź niemy 3910
- Łabądź niemy 0015
- Łabądź niemy 5456
- Łabądź niemy 5457
- Łabądź niemy 7727
MONOGAMIA
Wydawałoby się, że monogamia, to system zarezerwowany wyłącznie dla gatunku Homo Sapiens. Związek, który uwypukla naszą zdolność do kreatywnego przeżywania własnych uczuć, a co za tym idzie i miłości. Prawdziwej miłości, do której, my ludzie, nie wiadomo, dlaczego, jako jedyni uzurpujemy sobie prawo. Czyżbyśmy chcieli się w ten sposób dowartościować? A może mamy potrzebę podkreślenia swojej dominacji w świecie zwierząt? Czyż nie przypomina nam to fragmentów naszej ludzkiej niechlubnej historii, w której dzieliliśmy sami siebie na rasy lepsze i gorsze? Na ludzi i podludzi? Na tych, którzy nie potrafią odczuwać? O zgrozo, opinie takie szerzyli ci, którzy sami byli pozbawieni jakiejkolwiek empatii. Ci, w których żyłach zamiast krwi płynęła diabelska posoka, w których zwyciężyły zwierzęce instynkty. A może nie zwierzęce, lecz ludzkie? Bo jakie zwierzę przeprowadza planowaną eksterminację swojego, lub innego gatunku na taką skalę i w tak okrutny sposób, jak czynił to i wciąż czyni człowiek? Więc nie wydawajmy pochopnych osądów i nie szufladkujmy zwierząt jako tych, które nie potrafią odczuwać. Czyż spotkał ktoś kiedyś psa, który na widok swojego pana nie okazałby bezgranicznej radości? Ktoś powie, że to tylko przywiązanie. Ale czy na pewno? W jakim ludzkim związku, połączonym podobno prawdziwą miłością, druga strona potrafi być tak bezinteresowna i uległa? Przykładów takich możemy mnożyć, gdyż według badań, około piętnastu procent ssaków, poświęca się tylko i wyłącznie dla swojego partnera. Są to ogólnie znane gibony, kojoty, słonie, wilki czy bobry. Wśród ptaków odsetek ten wzrasta aż do ponad dwudziestu pięciu procent. To pośród nich spotykamy gatunki (wrony, kruki, orły, żurawie, większe i mniejsze papugi), które łączą się ze sobą za młodu i w tym stanie, na dobre i złe, iskając się, tuląc, pozostają razem do końca swojego życia. Życia, które bardzo często trwa nawet kilkadziesiąt lat. Czyż to nie jest prawdziwe poświęcenie? Czy to nie jest prawdziwa miłość? Oczywiście, jak w każdym związku i tutaj dochodzi czasami do nieporozumień, kłótni, cichych dni, skoków w bok, ale czy właśnie to nie uwiarygodnia i nie wzmacnia związku? Bo przecież tak, jak żelazo hartuje się w ogniu, tak miłość cementuje się w problemach dnia codziennego. A wbrew potocznej opinii, że „ptaki nie orzą i nie sieją, a Pan się o nie troszczy” tych problemów jest naprawdę bardzo dużo. Ile trzeba się natrudzić, aby zbudować gniazdo? Ile nalatać, aby wykarmić młode? I to nie jedno lub dwoje przez całe swoje życie, lecz po kilka w ciągu jednego tylko roku. Gdzie tutaj czas dla siebie? Na odpoczynek i relaks. Na wspólny koncert. Czy właśnie to nie jest prawdziwym poświęceniem? Człowiek od wieków obcował z ptakami, a co za tym idzie podglądał je i siłą rzeczy przyrównywał do siebie, doszukując się w ich zachowaniu ludzkich cech. Dlatego nie ma się co dziwić, że w różnych kulturach, ptaki stawały się symbolami nie tylko męstwa, wytrwałości, zwinności, lecz także wierności. W Chinach, do dnia dzisiejszego, takim symbolem wierności jest przepięknie ubarwiona mandarynka, a u nas, w Polsce, popularny łabędź. Nazywany ptakiem królewskim, nie tylko z tego względu, że bywał hodowany na dworskich stawach, lecz z tego powodu, że bije od niego iście królewski majestat. Jako ptak typowo wodny, zamieszkujący jeziora i stawy, pływa po wodzie z dumnie wyciągniętą szyją i lekko uniesionymi skrzydłami, tak jakby chciał pokazać całemu światu w czyich żyłach płynie „błękitna krew”. Z pozoru jest statecznym monarchą, jednak w jednej chwili potrafi zamienić się w groźnego rycerza, który w obronie wybranki serca i granic swojego królestwa jest w stanie stoczyć bitwę na śmierć i życie. Jednak nawet w walce jest dżentelmenem, gdyż najpierw ostrzega intruza, napuszając pióra i cofając głowę daleko do tyłu, a potem szybko podpływa do niego z głośnym sykiem. Jeśli to go nie odstrasza, dopiero wtedy w ruch idą skrzydła i dziób. Łabędzie, jak przystało na wiernych kochanków, łączą się w pary na całe życie i przez wiele lat towarzyszą sobie w dobrych i złych chwilach. Mimo tego jednak, że znają się tak długi czas, gdy tylko nadejdzie wiosna i słońce zacznie mocniej przygrzewać, rozpoczynają niestrudzenie zabiegać o swoje względy. W tym czasie towarzyszą sobie na każdym kroku, pływając blisko siebie, muskając się i obejmując szyjami, niczym para zakochanych nastolatków. Gdy w końcu miłość osiągnie apogeum, samica układa głowę na wodzie i w ten sposób zaprasza samca do zbliżenia. Potem, jakby zmęczona zalotami wybiera w trzcinach, na wysepce lub na brzegu spokojne miejsce i nie ruszając się z miejsca zbiera wkoło siebie trawy, gałązki lub trzciny. W ten sposób powstaje duży stos, na którym składa od 3-12 zielonkawo szarych jaj. Przez kolejne 35 dni, gdy ona niestrudzenie siedzi na jajach, samiec zamienia się w strażnika i obrońcę, będąc w stanie zaatakować nawet człowieka. Gdy zaś jedno z nich ginie, drugie… umiera z żalu i tęsknoty.
Wierność
Krzyk pełen rozpaczy,
wzruszył lustro jeziora.
Jak sztylet przeszył powietrze,
od niebios odbił się echem.
Głośny szloch łabędzicy,
w jasne gwiazdy wpatrzonej,
w konstelacje drogi mlecznej,
w łabędzi raj na niebie.
Już tęsknota jej oczy zamyka!
Już szyję składa na piersi!
Do ostatniego szykuje ją lotu,
Tam… gdzie dusza łabędzi leci.
Białe skrzydła prostuje!
W górę duszę podrywa!
Z radością przez obłoki płynie,
Tam… gdzie łabędź króluje.
Jerzy Koniuszy