Artykuły » Ostrygojad
Eko i My 02 2022
- Ostrygojad 5726
- Eko i My 02 2020
- Eko i My 02 2020
- Eko i My 02 2020
- Eko i My 02 2020
- Eko i My 02 2020
- Ostrygojad 3187
- Ostrygojad 7557
- Ostrygojad 1451
- Ostrygojad 0160
- Ostrygojad 0184
- Ostrygojad 0220
- Ostrygojad 0320
- Ostrygojad 0329
- Ostrygojad 0332
- Ostrygojad 3204
- Ostrygojad 5135
- Ostrygojad 5646
Ostrygojad
Ponad trzydzieści lat temu ostrygojady (Haematopus ostralegus) regularnie zakładały gniazda na naszych plażach. Na odcinku wybrzeża, pomiędzy Mechelinkami a Rewą, towarzyszyły im sieweczki obrożne, rybitwy białoczelne, czajki a także mewy. Niestety komercja i turystyka zabiły ducha tego miejsca. |Na szczęście – w tym całym nieszczęściu – ptaki mają skrzydła i nadal zdarza się, że pojedyncze osobniki potrafią się tam pojawić. Szkoda tylko, że na przelotach i to w dodatku w godzinach wczesno porannych nim na plażę wyleje się fala pasjonatów wschodów słońca, „kijkarzy” zmierzających nie wiadomo dokąd i po co, a także tych, dla których jego czworonóg jest ważniejszy niż cały otaczający go świat ożywiony. Do tego dodać możemy dzieci straszące dla zabawy mewy i nie potrafiących ich okiełzać niedoedukowanych rodziców. Irena Santor w 1985 roku śpiewała że, „już nie ma dzikich plaż...”. Oj, jakże myliła się. Wtedy one jeszcze były. Gdyby zobaczyła to, co dzieje się dzisiaj, to nie wiem, czy, aby to opisać, potrafiłaby dobrać odpowiednie słowa. Tak więc, reasumując: „już nie ma dzikich plaż...” są za to „dzicy” ludzie i wciąż... są dzikie ptaki, które w jakiś nadzwyczajny, niezrozumiały sposób, starają się dostosować do zmian środowiskowych i klimatycznych. Świetnym przykładem może być brodziec krwawodzioby, który zeszłej zimy wraz z kilkoma biegusami zmiennymi żerował na plaży w okolicach sopockiego molo, dosłownie biegając pomiędzy nogami setek spacerowiczów. Ewenement? Być może. Ale w tym roku, także zawitał gość mający w poważaniu gatunek Homo sapiens. Mowa o naszym tytułowym bohaterze. W samym centrum Gdyni, nieopodal nabrzeża, gdzie stoi zacumowany „Dar Pomorza” i „Dar Młodzieży” (nasze najwspanialsze żaglowce szkoleniowe) spokojnie ucztował na trawniku na Skwerze Kościuszki, nic sobie nie robiąc z przechodniów. Mało tego. W pewnym momencie odbył spacer po chodniku, przy samym nabrzeżu. Dziwne to tym bardziej, że przecież to ptak ostrożny, trzymający dystans i bardzo trudny do obserwacji przez nieukrytego obserwatora. Ostrygojad, to siewkowiec z rodziny ostrygojadów (Haematopodidae) wielkością zbliżony do popularnej wrony siwej (Corvus corone). W przeciwieństwie do niej, ubarwiony jest jednak o wiele atrakcyjniej. Głowę, grzbiet, pokrywy skrzydłowe oraz obrzeże skrzydeł i końcówkę ogona ma czarne, zaś brzuch, pierś, ogon i podogonie białe. Całości dopełniają czerwone: nogi, długi i ostry dziób oraz oko. Oczywiście intensywność kolorów uzależniona jest od wieku ptaka, a także sezonowości. Osobniki niedojrzałe są bledsze, w czerni widać jeszcze domieszki brązu, a nogi mają kolor bardziej różowy niż czerwony. Dodatkową cechą rozpoznawczą jest biała półobroża na szyi (może występować także u ptaków dorosłych poza sezonem lęgowym). U osobników niedojrzałych na wierzchniej stronie dzioba widoczny jest także czarny odcień. We wszystkich szatach w locie rzucają się w oczy białe pręgi na skrzydłach oraz duży, biały klin na grzbiecie. Biotopem tych pięknych ptaków są piaszczyste lub żwirowe plaże wybrzeży morskich, wydmy, słonowiska, a także nadrzeczne łachy i płaskie, rozległe brzegi rzek oraz pastwiska i łąki. Występuje w pasie od Islandii, poprzez Wielką Brytanię, Skandynawię, Rosję aż po Kazachstan i Chiny, a także na wybrzeżach: Portugalii, Hiszpanii, Francji, Niemiec oraz na ciepłym południu Europy. Dojrzałość płciową osiągają w trzecim lub czwartym roku życia, jednak w pary mogą dobrać się nieco wcześniej, nie przystępując do lęgów. Toki rozpoczynają bardzo wcześnie, jeszcze w miesiącach zimowych (styczeń, luty) i kontynuują je bez przerwy nawet przez okres kilku tygodni. W tym czasie ganiają się w małych grupkach na ziemi lub w powietrzu, wydając przy tym głośne, melodyjne okrzyki. Na przełomie kwietnia i maja przystępują do budowy gniazda. Stanowi je niewielkie zagłębienie w gruncie, wyłożone źdźbłami trawy, muszelkami lub kamyczkami. Z braku materiałów do wyściółki, jaja mogą leżeć bezpośrednio na gruncie. Najczęściej jest ich od 3 – 4 o lekko chropowatej skorupce w kolorze piaskowożółtym lub piaskowokremowym w rzadkie czarnobrunatne nieregularnie rozmieszczone plamki, kreski i żyłki. Samica składa jaja w nierównych odstępach. Wysiadywanie rozpoczyna od złożenia ostatniego z nich i trwa ono około jednego miesiąca. Pisklęta wykluwają się pokryte na grzbiecie gęstym, szarożółtym puchem w ciemne plamki i prążki, na brzuchu zaś białym. Gniazdo opuszczają na drugi dzień po wykluciu, lecz nadal, przez kilka dni, dokarmiane są przez rodziców. Samodzielność osiągają po kolejnym miesiącu. Tak dorosłe jak i młode ptaki odżywiają się bezkręgowcami: omułki, sercówki, wieloszczety, skorupiaki, ślimaki, owady, a także pierścienice (dżdżownice), które wygrzebują swoim długim dziobem z mułu, ziemi lub z dna płytkich zbiorników wodnych. Przeloty ostrygojada przypadają na okres: jesienne – lipiec do października, wiosenne – marzec i kwiecień, przy czym te drugie są bardzo słabo zaznaczone. Zimę spędzają nad Morzem Północnym (Morze Wattów, gdzie zimuje jednocześnie nawet kilkaset tysięcy ptaków) lub nad Morzem Śródziemnym. Osobniki z Kazachstanu, Rosji i Chin najprawdopodobniej migrują na wybrzeża Afryki i Azji. Pojedyncze zimują także w Polsce, czego przykładem jest gdyński osobnik. Europejską populację ostrygojada szacuje się około 200 – 300 tys. par, a światową na ponad 1 – 1,2 miliona osobników. W Polsce jego lęgowość (dane na rok 2020) oscylowała w granicach 30-35 par z lekką tendencją wzrostową. Oczywiście mogłaby być większa – tym bardziej, że gatunek ten należy do jednego z najdłużej żyjących siewkowców (ponad 40 lat), – gdyby nie bezmyślna presja człowieka, dla którego nie istnieją żadne granice i świętości. Niepokojone ptaki opuszczają lęgi, pozostawione bez nadzoru jaja i pisklęta narażone są na przegrzanie lub wychłodzenie, a także na ataki drapieżników. I cóż z tego, że zaniepokojone ptaki wyraźnie dają znać, że nie podoba się im nasza obecność. Przecież trzeba rozłożyć kocyk na nadrzecznej łasze i poopalać się lub wjechać quadem, tłumacząc się, że to tylko na chwilę i że plaża nie jest prywatnym folwarkiem, tylko należy do każdego. Otóż nie! Ona należy do ptaków, a my jesteśmy tam tylko gośćmi. W dodatku niezaproszonymi, niemile widzianymi i niechcianymi.
Jerzy Koniuszy