Artykuły » Padalec zwyczajny
Eko i My 06-2017
Padalec zwyczajny (Anguis fragilis)
„Lato, lato lato czeka, razem z latem czeka rzeka, razem z rzeką czeka las a tam ciągle nie ma nas...” tak swego czasu w jednym z wielkich przebojów śpiewała Halina Kunicka. Czasy się jednak zmieniają i dzisiaj w dobie, kiedy niemal w każdej rodzinie znajduje się, chociaż minimum jeden samochód, skuter, motor lub rower i pokonanie kilkunastu lub kilkudziesięciu kilometrów nie nastręcza najmniejszej trudności, już – najczęściej niestety - tam jesteśmy. Wystarczy, że poczujemy ciepłe promienie słońca a pakujemy torby, plecaki, kajaki, żaglówki, motorówki czy wędki i wykorzystując każdą wolną chwilę (urlop, weekend czy majówkę) uciekamy za miasto, aby odpocząć na łonie natury. Wszelkiego rodzaju akweny wodne, które z racji znacznego oddalenia od domu były dla nas niedostępne, dzisiaj przyciągają nas, niczym lep przysłowiową muchę. Czy to źle? Pewnie nie, gdyż nawet autor Pierwszej Księgi Mojżeszowej Biblii mówi nam, abyśmy uczynili sobie Ziemię poddaną. A to znaczy, że po prostu mamy korzystać z jej zasobów. Mądrze użytkować ją, ale na pewno nie wykorzystywać i bezmyślnie niszczyć. Obcować w harmonii z tymi, do których udajemy się w gości. Bo, że jesteśmy tam tylko z wizytą nikogo chyba nie trzeba przekonywać. Dzikie ostępy, wody jeziora, góry czy lasy są domem wielu mniejszych lub większych organizmów – stworzeń, których nie znamy a co za tym idzie niejednokrotnie czujemy przed nimi paniczny strach. Podobnie jak my, reagowali także nasi przodkowie. Zjawiska niewytłumaczalne podnosili do rangi znaków nadprzyrodzonych. Mało tego: słońce, księżyc czy czynne wulkany uważali wręcz za wcielenie jednego z bóstw. O ile akurat ich zachowanie, ludzi pierwotnych, prostych wręcz prymitywnych nie dziwi nas, o tyle podobne reakcje obserwowane u Homo Sapiens XXI w, żyjących w dobie tak łatwego dostępu do wszelkiej maści informacji - uchodzi za zachowanie wręcz żenujące. Oczywiście nie chodzi o to, aby kogoś obrazić, gdyż nawet największy ignorant nie uzna już dzisiaj przecież pioruna za Boga, ale sytuacje, gdy bezlitośnie mordujemy zwierzęta (owady, węże, pijawki, żaby, traszki) tylko dlatego, że wydają nam się niebezpieczne lub co gorsza obrzydliwe i wstrętne. Do jednego z takich nieszczęśników wciąż należy padalec zwyczajny (Anguis fragilis). Jedyny występujący w Polsce przedstawiciel podrzędu jaszczurek (Lacertilia), u którego w drodze ewolucji nastąpiło uwstecznienie kończyn (z zachowanymi jednak szczątkami obręczy barkowej oraz miednicowej). Redukcja, która nie tylko upodobniła go do węży, lecz zmieniła także sposób jego poruszania się z kroczącego na wyraźnie pełzający. W świecie zwierząt rodzinę padalcowatych (Anguidae) reprezentuje około stu różnorakich gatunków. W przeciwieństwie jednak do naszego krajowego przedstawiciela większość z nich posiada albo w pełni wykształcone odnóża lub jedynie częściowo zredukowane. Gro z nich zamieszkuje Amerykę Północną oraz Środkową. W Europie stwierdzono jedynie trzy gatunki, lecz co ciekawe pośród nich znajduje się największy przedstawiciel Anguidae a mianowicie żółtopuzik bałkański (Pseudopus apodus), który osiąga nawet 120cm długości.
Ciało padalca zwyczajnego jest wężowato wydłużone, wyraźnie walcowate bez przewężenia szyjnego obserwowanego często u węży i żmij. Pokryte jest twardymi, mocno do siebie przylegającymi łuskami. Dzięki takiemu rozwiązaniu ciało jest gładkie i sztywne, co ułatwia wsuwanie się w rozmaite zakamarki a także przebijanie i wwiercanie się w grubą warstwę mchu, zwartej gleby lub ściółki leśnej. Padalec zwyczajny dorasta do około 50cm długości (samice są wyraźnie dłuższe), z czego połowa przypada na ogon, który w razie niebezpieczeństwa częściowo lub w całości może zostać odrzucony. Zresztą od tej cechy - łamliwości ogona - wzięła się łacińska nazwa padalca, gdyż, fragilis w dosłownym tłumaczeniu znaczy po prostu kruchy. Podobnie, jak u innych krajowych gatunków jaszczurek ogon odrasta, lecz nigdy już nie osiąga pierwotnej długości oraz kształtu. Ubarwienie tego nietypowego gada jest niepozorne i najczęściej zawiera się w różnych odcieniach brązu z ciemnymi wzdłużnymi liniami (zdarzają się także osobniki jednolite bez linii). Poza typowym ubarwieniem istnieje także piękna, bardzo rzadka odmiana tzw. turkusowa, którą charakteryzuje liczne niebieskie i turkusowe metaliczne plamkowanie. Młode z reguły są jaśniejsze. Jaszczurki kojarzą się nam ze zwierzętami wybitnie ciepłolubnymi. Takimi, które z racji swojej zmiennocieplności potrafią godzinami wygrzewać się w promieniach słońca. Padalec jednak wyraźnie odbiega od normy. Jego największa aktywność dobowa przypada na zmierzch oraz godziny nocne. Oczywiście w odpowiednim biotopie – wilgotne lasy liściaste oraz mieszane, torfowiska, wrzosowiska, widne polany – przy odrobinie szczęścia możemy go spotkać także w ciągu dnia. Najczęściej zdarza się to tuż po ciepłym, wiosennym lub letnim deszczu. Wtedy to opuszcza swoje kryjówki znajdujące się pod kamieniami, konarami, stertami liści lub gałęzi i udaje się na polowanie. W skład jego jadłospisu wchodzą drobne owady ich larwy, nagie ślimaki, dżdżownice a także pająki. Padalec, podobnie jak większość naszych krajowych gadów zapada w sen zimowy (najczęściej w październiku). Ten trudny okres spędza wspólnie z innymi płazami i gadami (także ze żmijami zygzakowatymi) we wszelkiego rodzaju norach, pod korzeniami drzew, różnych ziemnych wykrotach. Ze snu budzi się w zależności od pogody w marcu lub kwietniu i po nabraniu sił przystępuje do godów, które trwają przez całą wiosnę a czasem także początek lata. Godujące samce ganiają się i wzajemnie kąsają. Podczas kopulacji samiec trzyma samicę pyszczkiem w okolicy głowy tak mocno, że często po tym miłosnym uścisku pozostawia krwawe rany. Padalec żyje bardzo długo, w niewoli nawet do pięćdziesięciu lat. Dlatego też dojrzałość płciową osiąga późno, bo dopiero w czwartym (samiec) i piątym (samica) roku życia. Po ciąży trwającej około trzech miesięcy samica rodzi (padalec jest jajożyworodny) od 6 – 25 młodych. Niestety na świeżo narodzone a także starsze osobniki czyha wiele niebezpieczeństw. W głównej mierze zagrażają im lisy, dziki, jeże, kuny, ptaki drapieżne oraz krukowate, czaple, bociany, ropuchy i oczywiście ludzie, którzy biorąc je za jadowite żmije z zimną krwią zabijają je. Mordują, zapominając, że w Polsce nie tylko padalec, ale każdy gad ( w tym także żmija) objęty jest ścisłą ochroną gatunkową. Za ich świadome uśmiercenie grozi grzywna w wysokości od 500 zł do… - uwaga! - nawet 100 000 zł oraz kara więzienia do 2 lat pozbawienia wolności lub 3 lat, jeśli zwierzę zostało zabite ze szczególnym okrucieństwem. A tak przecież najczęściej bywa, gdy okładamy go kijem lub kamieniujemy. Tak, więc zanim następnym razem podniesiemy rękę na bezbronne stworzenie, zastanówmy się sto razy, aby nasz urlop nie przedłużył się o parę lat a z naszego konta nie zniknęło kilkaset lub nawet kilka tysięcy złotych.
Jerzy Koniuszy