Artykuły » Niby tacy sami
Eko i My 03-2017
Niby tacy sami
Pomimo tego, że w tłumie na zatłoczonym dworcu, na pochodzie, koncercie lub manifestacji otaczają nas tysiące ludzi to i tak w ułamku sekundy jesteśmy w stanie rozpoznać naszych bliskich lub znajomych. Podobnie dzieje się, gdy spotykamy na ulicy znanego celebrytę – piosenkarza, pisarza, aktora lub nawet polityka którego twarz kojarzymy z telewizji, gazety lub internetu. Jedno spojrzenie wystarcza, aby nasze zmysły dopasowały do tego konkretnego człowieka odpowiednie nazwisko a co za tym idzie także piosenkę, tytuł książki, a nawet, jeśli to będzie nasz idol, ilość strzelonych goli lub charakterystyczne role zagrane w filmie lub na deskach teatru. Cecha ta, to pozostałość po naszych przodkach, gdyż w pierwotnym świecie pełnym niebezpieczeństw, czyhających zewsząd wrogów była świetną tarczą ochronną umożliwiającą nie tylko przeżycie, ale wręcz przetrwanie całego gatunku. Zwłoka w ocenie, błąd w rozpoznaniu mógł i pewnie nie raz kończył się tragicznie. Nie jest jednak tak, że rodzimy się z tą jakże cenną umiejętnością w stopniu w pełni rozwiniętym. Nasze twarze, na pierwszy rzut oka tak bardzo podobne, różnią się wieloma mniejszymi i większymi szczegółami. Może to być inny owal, lekko podniesiona powieka, pieprzyk na policzku czy chociażby inny kolor włosów. Dostrzegania tych różnic uczymy się już od wieku niemowlęcego. Dlatego też, w późniejszym okresie naszego życia, łatwiej nam rozróżniać twarze rasy w której się wychowywaliśmy, niż innych ras. Działa to oczywiście także i w drugą stronę. To nie jest tak, że tylko my biali mamy kłopot z rozpoznawaniem twarzy a co za tym idzie osób o innym kolorze skóry. Dla człowieka afro każdy europejczyk wygląda identycznie, podobnie jak dla chińczyka czy nawet Eskimosa. Czy więc nie można temu jakoś zaradzić? Czy w kontaktach zawodowych czy towarzyskich skazani jesteśmy na niezręczne sytuacje? Nie do końca. Działa tu zasada podobna, jak przy bliźniętach jednojajowych na pierwszy rzut oka niemal identycznych. Dla obcych to dwie nie różniące się niczym kopie. Dla własnej matki jednak czy rodzeństwa, które spędza z nimi mnóstwo czasu, rozróżnienie nie stanowi większego problemu. Nasz mózg działa trochę na zasadzie aplikacji komputerowych służących do rozpoznawania twarzy (generalnie to jest na odwrót). Wyławia charakterystyczne cechy, punkty, które łączy ze sobą w siatkę i je porównuje. Im więcej spędzamy z kimś czasu, tym nasz mózg więcej zapamiętuje szczegółów i na ich podstawie tka bardziej misterną siatkę. Dzięki temu czas reakcji potrzebnej do rozpoznania danej osoby z każdym spotkaniem skraca się. Podobne problemy, jak przy rasach w obrębie własnego gatunku, mamy także przy gatunkach całkowicie odmiennych takich jak owady czy ptaki. Wydawałoby się, że z tymi ostatnimi nie powinniśmy mieć problemów. Bo któż nie odróżni pięknie ubarwionej ary od potężnego orła, pomimo tego, że oba gatunki mają skrzydła, zakrzywiony dziób i ostre pazury? Oczywiście sytuacja jest tak prosta jedynie w pezypadku, gdy porównywane osobniki znacznie się od siebie różnią. A nie zawsze tak musi być. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że nasz gatunek Homo sapiens w znacznym stopniu różni się od pozostałych naczelnych (chociażby posiadaniem owłosionego ciała). Wśród ptaków niekoniecznie tak musi być. Aby przekonać się o tym wystarczy wybrać się na spacer do lasu lub po prostu wyjść przed dom lub do ogrodu. W świecie ptaków w obrębie tej jakże licznej gromady (Aves) istnieje wiele gatunków, które na pierwszy rzut oka są tak do siebie podobne, że często nawet doświadczeni ornitolodzy mają problem z przypisaniem ich odpowiedniemu gatunkowi. Różnice są tak ulotne i drobne, że aby tego dokonać potrzebne naprawdę wielkiej spostrzegawczości. Przykładem może być sikora uboga (Parus palustris) oraz sikora czarnogłowa (Parus montanus). Ptaki w Polsce może niezbyt liczne, ale w miarę popularne. Oba gatunki zamieszkują tereny ogrodowe, leśne i parkowe. W zależności od rasy mniej lub bardziej wilgotne. Oba odżywiają się owadami oraz nasionami. W atlasie, na barwnym rysunku, który dokładnie i precyzyjnie wskazuje cechy indywidualne oraz różnice rozpoznanie wydaje się proste. Czarna czapeczka sikory ubogiej nie sięga tak daleko na grzbiet i jest lekko błyszcząca a tego samego koloru śliniak jest o wiele mniejszy oraz mniej regularny. Sikora czarnogłowa posiada za to białą plamkę na złożonym skrzydle. Niby proste a jednak życzę powodzenia każdemu, kto spotka jednego z tych ptaków w środowisku naturalnym. Tam, gdzie światło zakłamuje odcienie, cień kryje szczegóły a ciągły ruch, podrygiwanie, przeskakiwanie z gałązki na gałązkę na daje możliwości skupienia wzroku, a co za tym idzie dostrzeżenia szczegółów. Więc może powinniśmy zacząć od czegoś prostszego? Czegoś, co dla zwykłego laika będzie o wiele łatwiejsze a też na pewno da wiele satysfakcji. Obok nas, często razem z nami pod jednym dachem, mieszkają niepozorne ale bardzo towarzyskie ptaki. Mowa o wszędobylskich wróblach, których głośne ćwierkanie dochodzi do nas przez otwarte okno. W Polsce żyją obok siebie dwa gatunki i nie zawsze ten, którego szczególnie w zimnie obserwujemy przy naszych karmikach to wróbel domowy (Passer domesticus). Często, zamiast niego, wysypanym ziarnem posila się też wróbel, lecz Mazurek (Passer montanus). Różnica między nimi polega na tym, że w szacie (czy to letniej czy zimowej) u mazurka nie występuje dymorfizm płciowy. Samiec i samica są jednakowo ubarwione, posiadają na głowie jasnobrązową czapeczkę i to, co odróżnia je od swojego pobratymca, małą czarną plamkę na policzku. Żeby jednak życie nie było takie proste może się zdarzyć, szczególnie gdy będziemy na wakacjach na półwyspie iberyjskim, że natkniemy się na wróbla hiszpańskiego (Passer hispaniolensis) lub bliżej u nas w kraju (tyle tylko, że nad brzegami jezior lub rozlewiskami) łudząco podobnego, lecz całkowicie nie spokrewnionego (należącego do rodziny trznadli) potrzosa (Emberiza schoeniclus). Podobne niespodzianki mogą nas spotkać praktycznie wszędzie. Będąc w terenie możemy natknąć się na kilka łudząco podobnych gatunków mew, ptaków siewkowatych, pokrzewek czy świergotek lub małe brązowo szare dziwne ptaszki, które na podobieństwo myszki przemykają po pniu drzewa. To akurat będą pełzacze - leśny (Certhia familiaris) lub ogrodowy (Certhia brachydactyla), które spod kory wydłubują mieszkające tam owady. Różnica pomiędzy nimi polega jedynie na długości dzioba oraz pazura (ogrodowy ma dłuższy dziób i krótszy pazur). Innym ciekawym gatunkiem jest najmniejszy ptak europejski (ważący jedynie pięć gramów) czyli mysikrólik (Regulus regulus) oraz zniczek (Regulus ignicapillus). Generalnie zamieszkują lasy lecz sporadycznie możemy je spotkać w parkach lub ogrodach. W tym przypadku rozróżnienie jest o wiele prostsze, gdyż zniczek posiada nad okiem białą brew i czarną pręgę. Oczywiście to tylko kilka trudnych przypadków ze świata ptaków. Przypadków, które ukazują nam, że nie wszystko, co na pierwszy rzut oka wygląda tak samo, w rzeczywistości jest tym samym. Nie inaczej jest także w naszym życiu. Często wydaje nam się, że takich jak my są miliony. Tysiące grają w piłkę, śpiewają, piszą książki. Więc z tego powodu mamy zrezygnować ze swoich pasji? Przecież każdy robi to inaczej. Nie ma dwóch Lewandowskich, Wałęsów, Prusów czy Chopinów. Może tak jak oni, my nie zostaniemy dostrzeżeni i rozpoznani, nie zapiszemy się na kartach historii, ale jedno jest pewne… zawsze, niezależnie od tego jak nas widzą i co robimy pozostaniemy niepowtarzalni.
Jerzy Koniuszy