Artykuły » Kępa Redłowska
Eko i My 07-2017
Rezerwat Kępa Redłowska
W niewielkim domku, nieopodal plaży w Orłowie, przez krótki okres wiosenno letni roku 1920, zamieszkiwał wielki polski poeta i patriota Stefan Żeromski. I pewnie, gdyby nie pilne sprawy państwowe, które wyrwały go z tego sielskiego krajobrazu, najprawdopodobniej zostałby tutaj na dłużej, gdyż jego artystyczna dusza była zafascynowana urokiem polskiego wybrzeża. Swoje oczarowanie nie tylko przeniósł na karty takich powieści jak chociażby „Wiatr od morza” czy „Międzymorze”, ale wyraził je w stanowczych słowach: „Wiele podróżowałem po świecie, ale takiego pięknego zakątka, takiego połączenia morza, lasów i wzgórz nie widziałem nigdzie. Tu czuję się spokojny i szczęśliwy”. Od tamtego czasu minęło wiele lat i dużo zmieniło się. Na początku dwudziestego wieku w Orłowie znajdowało się jedynie kilkanaście domów, które zamieszkiwała garstka ludzi. Rodziny rybackie, które z pokolenia na pokolenie żyły z tego, co dało im morze. Z czasem jednak – w 1930r Orłowo zostało uznane za uzdrowisko – coraz więcej letników zaczęło przyjeżdżać nad morze na wypoczynek. To z myślą o nich powstawały nowe pensjonaty, nadmorska promenada, łazienki nadmorskie czy też rozbudowano przybrzeżne molo. Obecnie Orłowo to jedna z wielu dzielnic Gdyni. Pomimo tego jednak, że rozrosła się, wciąż nad samym brzegiem zachowała swój klimat, o którym wspominał poeta. Bo Orłowo, to nie tylko domy jednorodzinne, lecz piękna plaża, ujście rzeki Kaczej, kutry rybackie, molo, krzyk mew i oczywiście klif (administracyjnie należy do Redłowa) niemal 60 - metrowe pionowe zbocze, z którego drzewa, niczym wycieńczeni walką żołnierze, jeden po drugim kroczą w przepaść wprost w morskie odmęty, aby walczyć ze swoim odwiecznym wrogiem – morzem - o przetrwanie tych, co stoją w dalszych szeregach. Ta walka lasu i morza trwa od czasów ostatniego zlodowacenia, kiedy to przesuwający się lodowiec ukształtował tę część Polski. Klif zbudowany jest w głównej mierze z gliny morenowej pochodzenia lodowcowego a także z osadów piaszczysto – żwirowych, mułków i żwirków wodnolodowcowych, iłów, piasków a także węgla brunatnego. Na plaży u podnóża klifu zalegają wypłukane przez morskie fale różnej wielkości otoczaki: dioryty, kwarcyty, sjenity a także granitoidy oraz gnejsy. 29 lipca 1938 roku w miejscu tym utworzono rezerwat „Kępa Redłowska” o powierzchni około 120 hektarów. Swoim zasięgiem objął on nie tylko klif, ale także plażę i sąsiadujące z nim pobliskie wzgórza i doliny porośnięte lasem bukowym. Celem powstania rezerwatu była ochrona nietuzinkowego krajobrazu wybrzeża, rzadkich gatunków fauny i flory a także osobliwych procesów przyrodniczych zachodzących na granicy morza i lądu. W szczególności mowa tutaj o abrazji (łac. abrasio – zeskrobywanie) specyficznym mechanizmie erozyjnym polegającym na podmywaniu stromego brzegu przez fale morskie, co w konsekwencji doprowadza do jego niszczenia, obrywania się i „cofania”. W ten sposób, rok do roku, morze zabiera nam jeden metr naszej ojczyzny. Łatwo w ten sposób wyliczyć, że prawie sto lat temu, gdy Stefan Żeromski gościł w tym miejscu, klif najprawdopodobniej sięgał około stu metrów w głąb zatoki. Kolejnym ciekawym zjawiskiem występującym w rezerwacie a bezpośrednio związanym z abrazją jest proces sukcesji pierwotnej. Polega on na stopniowym i powolnym zasiedlaniu powstałych usypisk przez organizmy żywe. W pierwszej kolejności na zniszczonym terenie pojawiają się takie rośliny pionierskie jak mchy i porosty. Po nich podbiał pospolity, ostrożeń, skrzyp polny a następnie różne gatunki traw. Wraz ze stabilizacją gruntu swoje korzenie zapuszczają siewki drzew i krzewów. Kępa Redłowska jest miejscem występowania między innymi rokitnika pospolitego i żarnowca miotlastego a także bardzo rzadkiego jarzęba szwedzkiego. U stóp klifu można natknąć się na roślinność wydmową: trzcinika piaskowego, turzycy piaskowej a także dziewanny i wiesiołka. Rezerwat „Kępa Redłowska” jest świetnie przygotowany na wizytę turystów i to nie tylko tych pieszych, ale także rowerowych i umiarkowanie niepełnosprawnych. Przez rezerwat prowadzi kilka wyraźnie oznaczonych ścieżek o różnej skali trudności. Na sam klif można wejść po specjalnie w tym celu przygotowanych schodach. Jest ich dużo, ale naprawdę warto się potrudzić, gdyż z góry nie tylko świetnie widać zachodzące tam procesy geofizyczne, lecz także rozciąga się przecudowny widok na Zatokę Gdańską, Gdynię, Gdańsk i Sopot a przy ładnej pogodzie także Półwysep Helski i Hel. Szczyt klifu, to także świetne stanowisko dla miłośników ptaków, którzy z tego miejsca mogą je obserwować podczas migracji. Największa koncentracja przelotów następuje tutaj jesienią i wtedy to możemy śledzić nie tylko popularne łabędzie, kaczki krzyżówki czy mewy śmieszki, ale także kormorany, wiele gatunków siewkowatych a także nury i burzyki. W zimie w okolicy mola zimują stada łysek, kaczek lodówek, gągoły, czernice i różne gatunki perkozów. Przy odrobinie szczęścia można dojrzeć nawet fokę lub bardzo rzadkiego morświna. Dla turystów jest także otwarta plaża pod samym klifem. Dzięki temu, jeśli tylko oczywiście ktoś ma siły i ochotę, można praktycznie spacerkiem (nie zawsze oczywiście suchą stopą), w ciągu jednej godziny, dojść do Gdyni lub Sopotu. Walory tego miejsca doceniamy nie tylko my Polacy, ale także zagraniczni przybysze. W tym urokliwym zakątku coraz częściej słychać nie tylko język polski, ale także niemiecki, angielski czy rosyjski. I chyba to jest najlepszym potwierdzeniem słuszności słów naszego wspaniałego poety, że rzeczywiście… „takiego pięknego zakątka …” nie ma nigdzie.
Jerzy Koniuszy