Artykuły » Rezerwat kormoranów
Przyroda Polska 10-95
Z wizytą u kormoranów i czapli
Wyprawę planowałem już od zimy. Najpierw czekałem na przylot ptaków. Potem zwlekałem, aby mogły spokojnie założyć gniazda. Wreszcie nadszedł upragniony dzień. Wyruszyłem z domu o świcie. Po dwóch godzinach znalazłem się w lesie. Idąc drogą już z daleka słychać było gwar kormoranów, który wzmagał się z każdą chwilą. Po kilkudziesięciu metrach poczułem zapach "morza", który z każdym krokiem stawał się coraz bardziej intensywny. Nagle zielony las skończył się a zaczął się las jakby zimą. Wszystkie drzewa były białe a do tego wielki smród zgniłych ryb. Wrażenie było szokujące. Drzewa, ziemia pod nimi, wszystko w około było pokryte odchodami tych pięknych ptaków. Nagle coś spadło. Odskoczyłem przerażony myślą o tej wielkiej ilości odchodów. Obok mnie wylądowała sporych rozmiarów ryba. Gwar kormoranów nie ustawał. Na każdym drzewie znajdowało się od jednego do trzech gniazd. Podobno w całym rezerwacie znajduje się około 2500 ptaków. Kormorany przyjęły moją obecność dosyć spokojnie. Niektóre poderwały się do lotu inne pozostały. Jakież było moje zdziwienie, gdy wśród tych, co pozostały jak i tych co poderwały się do lotu dojrzałem młode ptaki z białą piersią. Jak na początek maja widok był naprawdę zaskakujący. Spodziewałem się początków lęgów a trafiłem na dojrzałe młode. Postanowiłem przyjrzeć się któremuś z gniazd z bliska. Obrałem drzewo, które miało jeszcze sporo igieł i wyglądało w miarę masywnie i rozpocząłem wspinaczkę. Gniazdo składało się z gałązek grubości ołówka, a w nim... zamiast młodych kormoranów znajdowały się czaple z charakterystycznymi piórkami na głowie. Dojrzały mnie bardzo szybko i rozpoczęł się "taniec" główek, które chciały wystraszyć intruza. Z otwartymi dziobami kurczyły główki, aby za chwilę z impetem wystrzelić w moją stronę. Po zrobieniu kilku zdjęć opuściłem ich warownię. Na tym samym drzewie znajdowały się jeszcze dwa inne gniazda czapli.
Czas mijał więc pora była na powrót do domu. Z żalem pożegnałem rezerwat i pod wrażeniem przeżytej przygody powróciłem do miasta pełnego hałasu.
Jerzy Koniuszy