Artykuły » Rodzicielstwo
Eko i My 07-08 2016
RODZICIELSTWO
Pomoc ewolucji w tworzeniu formy doskonałej
Śmiało można powiedzieć, że życie zatacza kręgi. Pojawiamy się na tym świecie
i bezpowrotnie znikamy. Żyjemy i umieramy. O niektórych jednostkach, niezależnie od tego, czy były dobre czy złe, mniej czy bardziej mądre, pamiętamy. Czytamy o nich
w podręcznikach, uczymy się na lekcjach historii. Większość jednak z nas nie będzie miało tyle szczęścia i niczym bańka mydlana lub cień, zniknie z kart historii. Może nie z dnia na dzień. Może minie jedno, dwa lub trzy pokolenia, ale w końcu nastąpi taki moment. Dzieje się tak od wieków i niezależnie od postępu i rozwoju technologicznego prawdopodobnie tak szybko nie zmieni się. Czy pamiętamy z imienia naszych prapradziadów? Tych z przed tysiąca lat? Tych, którzy jako piersi przekazali nam pulę genów – genów, które nas ukształtowały? Pewnie nie, ale taka już jest kolej rzeczy. Jedni znikają a na ich miejsce pojawiają się kolejni. I co ciekawe nie dotyczy to tylko nas ludzi, lecz całego świata ożywionego. Bo życie nie lubi pustki. Ziemia nie lubi pustki i świat nie lubi pustki. W końcu każde miejsce, które nadaje się do egzystencji zostaje przez kogoś zaadoptowane. A że niejednokrotnie trzeba się do tego przystosować ogromem pracy ewolucyjnej, to tym bardziej szkoda tegoż trudu i uzyskanych w ten sposób najróżniejszych udoskonaleń. Aby nie zmarnować zdobytego w znoju i bólu potencjału najprostszym rozwiązaniem jest przekazanie ich swojemu potomstwu. Jednak rodzicielstwo w dzikim i okrutnym świecie nie należy do zajęć prostych i łatwych. Wszak zewsząd czyhają najrozmaitsze niebezpieczeństwa. Młodym osobnikom zagraża człowiek wraz z jego rozszerzającą się infrastrukturą (młode osobniki nienauczone jeszcze ostrożności giną pod kołami samochodów) a także niesprzyjające warunki atmosferyczne (ulewy, grad, burze, powodzie i pożary) a także mniej lub bardziej liczne drapieżniki. Co do tego pierwszego zagrożeniem rodzice są bezsilni. Przed kolejnymi potrafią lub starają się zabezpieczyć. Jak tego dokonują przy tak skromnych możliwościach dysponując jedynie szponami, pazurami i dziobami? Budują schronienia i to w tak przemyślany sposób, aby maksymalnie zredukować dostęp do jaj, piskląt, czy szczeniąt. Oczywiście podstawowym kryterium jest umiejscowienie takiego azylu. Im bardziej niedostępne, zakamuflowane i ukryte, tym lepsze i bezpieczniejsze. Ptaki budują gniazda w najrozmaitszych miejscach: na ziemi - gdzie zlewają się z podłożem (czajki, rybitwy, sieweczki), w dziuplach (kowaliki, dzięcioły, sikory), na wysokich niedostępnych skałach (petrele, fulmary), drzewach (kosy, drozdy, kruki), w norach (zimorodki, ohary, jaskółki brzegówki). Co ciekawe, są także gatunki – mowa tutaj o australijskich nogalach - które budują ze szczątków roślin oraz ziemi kopce, naturalne inkubatory, w których inkubują zniesione jaja. Ssaki wykopują nory (szczury, kuny, łasice, nornice, lisy, borsuki) lub zajmują dziuple (wiewiórki), jaskinie i stare sztolnie (nietoperze) lub po prostu niedostępne rejony w gęstym lesie lub pośród bagien (dziki, łosie).
Część ptaków jest gniazdownikami (młode wykluwają się ślepe i nagie i pozostają w gnieździe do czasu, aż osiągną zdolność lotu) a część zagniazdownikami ( opuszczają jaja pokryte gęstym puchem i po wyschnięciu wyruszają w świat). Niezależnie jednak, do której grupy należą po opuszczeniu gniazda wciąż, nawet przez kilkanaście tygodni, pozostają pod opieką osobników dorosłych – samicy, samca lub obu osobników wspólnie. Jest to czas, kiedy są dokarmiane, uczone zdobywania pożywienia, unikania niebezpieczeństw i wielu innych przydatnych czynności.
Z kolei ssaki w drodze ewolucji poszły całkowicie odmienną drogą. Ich potomstwo maksymalnie długo rozwija się tam, gdzie jest najbezpieczniej, czyli wewnątrz organizmu matki (w tak zwanym łożysku – stąd sformułowanie łożyskowce)). U różnych gatunków czas ten, zwany ciążą, trwa od kilku tygodni (chomiki, szczury, myszy) do nawet osiemnastu miesięcy (słonie). Niezależnie jednak od długości tego okresu młode po urodzeniu nadal potrzebują troski i ochrony. Ciekawą gałęzią ssaków są torbacze, które zamiast łożyska wykształciły specjalne fałdy skórne tak zwane torby lęgowe, w których nie tylko rozwija się zarodek, lecz chroni się także w późniejszym okresie, gdy praktycznie jest już zdolny do samodzielnego życia.
Piecza nad młodymi kojarzy nam się najczęściej z opieką bezpośrednią tzn. taką, kiedy występuje kontakt pomiędzy rodzicem a dzieckiem. Kiedy matka czy ojciec odwodzi nieprzyjaciela od młodych czy walczy w ich obronie. Nie zawsze jednak tak bywa. Rodzicielstwo może przybierać całkowicie odmienne oblicze. Przykładem mogą być kukułki. Ptaki, których samice podrzucają swoje jaja do gniazd innych gatunków i więcej się nimi nie interesują. Z naszego, ludzkiego, punktu widzenia wydaje się to nieetyczne i w pewien sposób nieodpowiedzialne. Jednak w ostatecznym rozrachunku sposób ten doprowadza te ciekawe ptaki do zamierzonego celu. Pisklęta znajdują dom, a że po wykluciu pozbywają się konkurencji wyrzucając z gniazda jaja lub pisklęta prawowitych właścicieli, to one zostają wykarmione i co najważniejsze przeżywają.
Kukułki, aby osiągnąć misję życiową, czyli przekazanie swojej puli genów, składają w sezonie jedynie około piętnastu do dwudziestu jaj. Większość jednak zwierząt, które nie sprawują opieki nad potomstwem jest w stanie wyprodukować setki (żółw zielony), tysiące (ryby, owady) a nawet setki tysięcy czy miliony jaj (glista ludzka czy tasiemiec).
Ciekawym, zjawiskiem w świecie zwierząt, który jak wiemy rządzi się swoimi i często jakże odmiennymi prawami niż nasze ludzkie, jest zabijanie lub zjadanie własnego potomstwa. Na pierwszy rzut oka proceder ten wydaje się bardzo okrutnym, bezlitosnym i pozbawionym jakiegokolwiek sensu. A jednak przy dokładniejszym zgłębieniu tego swoistego fenomenu dostrzeżemy przezorność, troskę a także niebywałą dalekowzroczność. Przykładowo bociany, sowy czy czaple w latach nieurodzaju pokarmu starają się w ten niemiłosierny, lecz prosty sposób zredukować ilość potomstwa. Chodzi tutaj o zasadę, że lepiej, aby zginęło jedno lub dwoje młodych, niż żeby przeżyły wszystkie, lecz w tak złej kondycji, że nie byłyby zdolne do migracji.
Jak widać z powyższego, rodzicielstwo to zjawisko bardzo złożone i różnorodne, na które nie ma jednego patentu. Praktycznie każdy osobnik wykształcił swój jakże odmienny i oryginalny sposób na to, aby zachować sukcesję genetyczną – ciągłość, która udoskonali gatunek i pozwoli mu przetrwać. A że czasami trzeba coś poświęcić? Trudno - przecież nikt nie obiecywał, że ewolucja będzie łatwa.
Jerzy Koniuszy