Artykuły » Rudzik
Eko i My 12 - 2018
MIŁOSIERNY PTAK
Szwedzka pisarka Selma Lagerlof w 1909 roku, jako pierwsza kobieta została uhonorowana prestiżową, literacką Nagrodą Nobla. Jej wybór spośród wielu innych kandydatów uzasadniono obecnością w jej twórczości „wzniosłego idealizmu, żywej wyobraźni oraz duchowego postrzegania”. W swoich dziełach nie bała się czerpać ze spuścizny przodków, motywów ludowych czy ludowej pobożności. Przykładem mogą być „Legendy Chrystusowe”. W nich to, w rozdziale „Pliszka czerwonogardła” obrazowo i bardzo naturalistycznie opisuje historię małego szarego ptaszka. Wszystko rozpoczyna się w raju, gdy Pan Bóg stwarzał i nazywał zwierzęta. Kiedy obudził do życia tytułową „pliszkę czerwonogardłą” – zdaniem znawców ptaków, rudzika - ta postanowiła obejrzeć siebie i wtedy dostrzegła, że wbrew nazwie cała jest szara. Poleciała z tym problemem do swojego Stworzyciela, ale ten z ojcowskim uśmiechem powiedział jej, że na czerwień będzie musiała sobie zasłużyć. Po ponad dwóch tysiącach lat i wielu nieudanych próbach zapracowania na wymarzony kolor, pod murami Jerozolimy jej potomkini śpiewem opowiadała swoim młodym tę historię. Gdy zbliżała się ku końcowi, dostrzegła przechodzący nieopodal okrutny orszak trzech skazańców. Poganiani i bici przez żołnierzy kroczyli na pobliskie wzgórze zwane Golgotą. Jeden z nich, najbardziej umęczony, dźwigał na swoich ramionach poprzeczną belkę krzyża. Ptaszek przeraził się. Widząc jednak na czole tego człowieka koronę cierniową, poczuł litość. Zapominając o strachu podleciał do niego i aby mu ulżyć, wyciągnął wbity w jego czoło jeden z kolców. W tym momencie kropla krwi spłynęła na jej pierś i już nigdy nie dała się zmyć. Od tej pory, po wszystkie czasy, dzięki swojemu wielkiemu miłosierdziu, „pliszka czerwonogardła” rzeczywiście jest czerwonogardła.
Ta legenda, przekazywana sobie z pokolenia na pokolenie, w różnych wersjach znana była na znacznym obszarze Europy. Na jej ślady natrafiono nie tylko we Francji czy Holandii, ale także na Wyspach Brytyjskich.
Ten mały ptaszek, jako miłosierny ptak, pojawia się także w książce „Tajemniczy Ogród” Frances Hodgson Burnett. Brytyjskiej powieściopisarki, autorki bestsellera „Mały Lord”. Ptaszek lituje się nad dziewczynką, która po śmierci rodziców, oddana pod opiekę wuja, czuje się w nowym, wielkim domu samotna i nieszczęśliwa. Mały przyjaciel pokazuje jej sekretne wejście do tajemniczego ogrodu. Gest ten sprawia, że nie tylko życie dziecka odmienia się, ale także sama dziewczynka zmienia się na lepsze.
Rudzik zwyczajny (Erithacus rubecula) to w rzeczywistości drobny ptak z rodziny muchołówkowatych (Muscicapidae). Nieco mniejszy od wróbla, o krępej sylwetce i dużej głowie. Skrzydła, grzbiet, wierzch głowy oraz długi, cienki ogon ma kremowobrązowe, pierś wraz z gardłem, policzkami i czołem charakterystycznie rudopomarańczowe a spód ciała białoszary. Młode są całe brązowokremowe pokryte drobnymi jasnymi plamkami
i w przeciwieństwie do rodziców nie posiadają rdzawego koloru.
Rudzik jest pospolity, lecz niezbyt liczny. Zamieszkuje niemal cały Stary Kontynent, północne skrawki Afryki a także część Azji. Jego naturalnym biotopem są wilgotne lasy liściaste oraz mieszane o obfitym podszycie z kępami dużych krzewów. Nie oznacza to jednak, że nie można go spotkać także w innych miejscach. Pary lub pojedyncze osobniki pojawiają się w ogrodach, na działkach, osiedlach a nawet w miastach. Polskie rudziki są trochę jak przysłowiowe sójki. Wybierają się w podróż, ale często nie dochodzi ona do skutku. Jeśli już jednak migrują, to niezbyt daleko. Najczęściej na Półwysep Iberyjski. W ich miejsce, w srogie zimy, zalatują do nas osobniki ze Skandynawii.
Janusz Kofta napisał, że „ śpiewać każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej”. Akurat rudzik śpiewa lepiej, jeśli nie najlepiej i chyba jest tego świadomy, gdyż w przeciwieństwie do swoich pobratymców robi to niemal na okrągło przez cały rok. Aby osiągnąć lepszy efekt najczęściej wybiera wyeksponowane miejsca. Gdy tak zatraci się w „muzyce” można do niego podejść naprawdę blisko czasami nawet na kilka kroków. Wystraszony nie zraża się, tylko przelatuje kawałek dalej i kontynuuje swoją pieśń. Z nadejściem wiosny jego „arie” stają się głośniejsze, wyraźniejsze i bardziej dźwięczne.. W ten sposób stara się przywabić i zainteresować sobą samiczkę. Gdy tego dokona swoje zainteresowanie podkreśla podsuwaniem wybrance serca, co smakowitszych kąsków. Śpiew spełnia także inną ważną rolę. Odstrasza potencjalnych rywali. W jego nuty wplecione jest ostrzeżenie. Gdy inne samce jego gatunku zignorują je, ta niepozorna ptaszyna potrafi zrobić użytek z dzioba i ostrych pazurków.
Po dobraniu się w pary, najczęściej w kwietniu samica przystępuje do budowy gniazda. Składa się ono z kliku warstw. Pierwszą, zewnętrzną stanowią zbutwiałe liście, kolejną wewnętrzną mech a wyściółkę drobne korzonki i włosie. Gniazdo zawsze jest dobrze ukryte i z góry praktycznie niewidoczne dla potencjalnych wrogów. Najczęściej znajduje się na ziemi pod osłoną zwisających gałęzi krzewu lub traw a także pod korzeniami. W takim lokum, na przełomie kwietnia i maja pojawia się 4 – 7 jasnokremowych jaj z drobnymi, rdzawymi plamkami. Samica wysiaduje je sama bardzo wytrwale i nieustraszenie przez okres dwóch tygodni. W tym czasie jej partner umila jej ten monotonny okres śpiewem oraz dba
o jej podniebienie dokarmiając ją. Młode wykluwają się nagie. Karmione są przez oboje rodziców przez 12 – 14 dni w gnieździe i przez jakiś czas jeszcze poza nim. Na przełomie czerwca i lipca para przystępuje do drugiego lęgu.
Rudziki odżywiają się owadami, pająkami i drobnymi bezkręgowcami, za którymi myszkują na ziemi. Z nadejściem jesieni i zimy nie pogardzają drobnymi owocami
i jagodami. Gdy przydusi je głód, korzystają z zasobów karmików.
Generalnie ptaki jesienią i zimą nie śpiewają. W jakim więc celu robi to rudzik? Czyżby tak kochał śpiew? A może rzeczywiście jest miłosierny i robi to dla nas - ludzi, aby podtrzymać nas na duchu i dać nam odrobinę radości. Tak po prostu, pro publico bono – dla dobra ogółu. Abyśmy w lepszej kondycji dotrwali do upragnionej wiosny.
Jerzy Koniuszy