Artykuły » Rycyk
Eko i My 10-2021
Rycyk
Biebrzańską wiosnę wspominam jako mieszankę niesamowitych doznań wizualno fonetycznych. Cichych świtów i schyłków dnia okraszonych cudownymi wschodami i zachodami słońca, podczas których pierwsze i ostatnie jego promienie kąpały się w nadrzecznych rozlewiskach. Śpiewem podróżniczka, wodniczki i rokitniczki. Niezliczonymi stadami batalionów, klangorem żurawi i gęsi i oczywiście niepowtarzalnym, charakterystycznym, pełnym nostalgi melodyjnym głosem nawołujących rycyków (Limosa limosa). Ptaków zaliczanych do rodziny bekasowatych (Scolopacidae), do których należą między innymi: brodzce, biegusy, kuliki czy bekasy. W obrębie gatunku wyróżnia się cztery podgatunki, z czego na terenie naszego kraju lęgnie się podgatunek nominatywny L. Limosa limosa czyli rycyk zwyczajny. Występuje w dolinach rzek na obszernych nadrzecznych rozlewiskach, podmokłych łąkach typu zalewowego, otwartych i nie porośniętych krzewami i drzewami torfowiskach a nawet pastwiskach. Podczas zimowych i wiosennych przelotów nadal trzyma się w pobliżu wody. Wtedy można go obserwować niemal w całym karju - z czego największe nagromadzenie przypada na rejony wschodnie - gdzie żeruje w starorzeczach, płaskich brzegach jezior czy stawów. Pojedyńcze osobniki sporadycznie pojawiają się także na wybrzeżu. Dla wprawnego obserwatora rozpoznanie rycyka nie nastręcza większych problemów. Jest ptakiem średniej wielkości. Długość jego ciała osiaga około 40cm przy rozpiętości skrzydeł 70 - 80cm. Dorosły osobnik osiaga wagę nawet 0,5 kg przy czym samce są odrobinę lżejsze a co za tym idzie i mniejsze od swoich partnerek. Dziób mają prosty i bardzo długi. W okresie lęgowym koloru pomarańczowego lub żółtego z czarną końcówką. Grzbiet i skrzydła brązowo popielate z czarnymi dodatkami, głowę i pierś rdzawą. U samic nasycenie kolorów jest mniej intensywne. W locie wyraźnie uwidaczniają się białe lusterka na skrzydłach i długie, wystające poza ogon nogi. W pełni opierzone młode oraz osobniki dorosłe na przelotach i zimowiskach są jednolicie brązowokremowe o brudnoróżowm dziobie. Zimę spędzają w basenie Morza Śródziemnego oraz w Afryce Północnej i Środkowej najczęściej w pasie poniżej Sahary, gdzie w licznych stadach przebywaja na polach ryżowych i bagiennych brzegach rzek i jezior. Na tereny lęgowe powracają w drugiej połowie marca dobrane już w pary. Lęgną się niewielkich, rozproszonych skupiskach często w sąsiedztwie zamieszkujących podobny biotop krwawodziobów. W Polsce największe skupiska lęgowisk znajdują się nad rozlewiskami: Biebrzy, Narwi, Bugu, Warty, Noteci i Bzury. Nim rozpoczną budowę gniazda, odbywają loty tokowe nad obszarem legowym. Samiec kończy taki popis na ziemi, gdzie głośno nawołując, rozpościera skrzydła i ogon przed wybranką serca. Rycyki z natury są towarzyskie a co za tym idzie także hałaśliwe. Ich głosy można usłyszeć niemal przez cały dzień w najróżniejszych sytuacjach: podczas wspomnianych toków, przeganiania konkurenta z żerowiska a także w przypadku pojawienia się zagrożenia. Owa towarzyskość nie wyklucza jednak terytorializmu w najblizszym otoczeniu gniazda. W sytuacji, gdy przedstawiciel własnego gatunku pojawi się zbyt blisko gniazda, w obronie rewiru potrafią skutecznie skorzystać z dzioba i ostrych pazurów.
Gniazdo stanowi płytkie zagłębienie w trawie lub ziemi na skraju podmokłej łąki. Jest ono od góry odkryte, po bokach zaś osłonięte wysokimi turzycami. Do tej niezbyt wyszukanej konstrukcjii na przełomnie kwietbnia i maja (apogeum lęgów może przesuwać się w zależności od pogody oraz poziomu wód zalewowych), samica w odstępach jedno lub dwudniowych składa cztery gruszkowate, brunatnooliwkowe jaja z delikatnym szarobrązowym plamkowaniem. Generalnie rycyki wyprowadzają jeden lęg w roku, jednak przy wczesnym zniszczeniu zniesienia, niemal połowa par przystępuje do lęgu powtarzanego. Jaja wysiadują oboje rodzice, jednak w czasie dnia więcej czasu na nich spędza samica. Samiec w tym czasie kontroluje terytorium i… wszczyna kłótnie z sąsiadami. W związku z tym, że wysiadywanie rozpoczyna się od złożenia ostatniego jaja, młode wykluwają się niemal jednocześnie – po 24 dniach – i po wyschnięciu natychmiast opuszcają gniazdo. Przez pierwsze dni kryją się w okalającej go gęstej trawie. Gdy trochę podrosną rodzice wyprowadzają je nad muliste brzegi torfianek lub stawów. Warto przy tym podkreślić, że młode potrafią także świetnie pływać, co ułatwia im podążanie za żerującymi rodzicami. Niestety do okresu lotności dożywa jedynie połowa z nich a w miejscach, gdzie występuje nagromadzenie drapieżników tj: wizonów, lisów, jenotów czy ptaków krukowatych nawet mniej niż dwadzieścia procent. W związku z tym sytuacja tych pięknych ptaków jest coraz bardziej niepokojąca. Jeszcze na przełomie XX i XXI wieku ich liczebność w Polsce była szacowana na 5 – 6 tys. par. Obecnie wynosi ona tylko 1,5 – 2 tyś. par (Oceny 2015) z tendencją spadkową. Według „Czerwonej Księgi Ptaków Polski 2020” cytuję: „w ciagu trzech pokoleń (23 lata) doświadczył bardzo mocnego spadku liczebności (-84%) co pozwala zakwalifikować go jako krytycznie zagrożony...”. W Europie nie jest lepiej. Tutaj jego populacja uległa 59% redukcji. Głównej przyczyny tego faktu, obok drapieżnictwa, należy doszukiwać się w destruktywnej turystyce oraz nieprzemyślanych i wieloobszarowych pracach melioracyjnych, w wyniku których osuszają się i zarastają nadrzeczne łąki i turzycowiska, główne miejsca ich rozrodu i żerowania. Rycyki odżywiają się drobnymi bezkręgowcami, których poszukują swoim długim dziobem w bagnistym podłożu. Nie pogardzają także nasionami roślin. Jak wszystkie dzikie stworzenia, tak i one potrzebują spokoju. Niestety, o to w dzisiejszym świecie coraz trudniej. Bezmyślni miłośnicy samochodów terenowych, quadów i motorów crosowych (oczywiście nie wszyscy), niczym małe dzieci starające się w ten sposób udowodnić i uwydatnić swoją źle pojętą męskość, rozjeżdżają najbardziej dzikie i niedostępne miejsca. Ostoje dzikich zwierząt, które w żaden sposób nie mogą się przed nimi bronić. Najgorsze w tym jest to, że czują się całkowicie bezkarni. A przecież niszczą nasze wspólne dobro. Czym różni się to od demolowania przystanków, samochodów, pociagów czy parków? Niczym. Dlaczego więc pobłaża się i nie nakłada odpowiednio wysokich kar z przepadkiem mienia włącznie? To pytanie pozostawiam politykom. Panowie, wystarczy tylko jedna ustawa i egzekwowanie jej przez odpowiednie organa.
Jerzy Koniuszy