Artykuły » Śnieguła
Eko i My 04-2020
- Śnieguła 9043
- Eko i My 04-2020
- Eko i My 04-2020
- Eko i My 04-2020
- Eko i My 04-2020
- Eko i My 04-2020
- Śnieguła 9241
- Śnieguła 8910
- Śnieguła 8930
- Śnieguła 8952
- Śnieguła 9031
- Śnieguła 0421
- Śnieguła 9167
- Śnieguła 9179
- Śnieguła 9228
- Śnieguła 2441
ŚNIEGUŁA
Słowo ma moc i nikogo nie trzeba o tym przekonywać. A tym bardziej słowo pisane. Treści zawarte w nierzetelnych artykułach potrafią nie tylko ranić, lecz nawet doprowadzić do tragedii. Zniszczyć czyjeś życie, relacje międzyludzkie a nawet wpłynąć na stosunki międzynarodowe. Zła książka nagina prawdę, wypacza fakty jednym słowem zakłamuje historię, Wychodząc spod pióra autora bez sumienia i skrupułów staje się narzędziem groźniejszym i potężniejszym od miecza. Na całe szczęście są też książki piękne. Takie które wzruszają, doprowadzają nas do zadumy, kształtują nasze charaktery. Wyciskają piętno na duszy. Bo któż z nas nie ma „swojej” książki? Takiej, do której wraca, która zapadła mu w pamięć i która jest częścią jego samego? Może jest to bajka z dzieciństwa czytana przed snem rodziców? A może Biblia w której szukamy sensu życia i śmierci? Albo zwykły romans, który nas dogłębnie poruszył? A może biografia Cezara, Aleksandra Wielkiego lub któregoś ze świętych? W życiu przeczytałem setki książek. Część z nich jednym tchem a przez inne ledwie lub wcale nie przebrnąłem. Jednak jedna książka wpłynęła tak bardzo na moje życie, że odkryłem swoją pasję. Były to „Bezkrwawe Łowy” Włodzimierza Puchalskiego. Znakomitego polskiego fotografika. Nestora wielu współczesnych fotografów przyrody. Jak na tamte czasy przedstawiającego cudowne zdjęcia zwierząt i opisy wypraw na łono natury. To dzięki niej chwyciłem w dłonie aparat fotograficzny i wybrałem się w teren nie po to tylko aby obserwować, ale żeby uwiecznić piękno przyrody. Nie jest to proste zajęcie (szczególnie fotografia dzikich zwierząt w naturze) i nie dla każdego. Po kilku godzinach w bezruchu bolą wszystkie mięśnie i stawy. Gdy jednak w wizjerze pojawia się obiekt, wzrasta adrenalina i zapomina się o niedogodnościach. W fotograficznych łowach piękne jest to, że nigdy nie wiadomo co się „upoluje”. Bo ptaki mają skrzydła. W tym momencie ich nie ma, lecz za minutkę lub dwie już mogą być. Wystarczy wstać skoro świt i czekać. A dodatkową nagrodą może być piękny wschód słońca. Oczywiście ważne jest także odpowiednie miejsce, które każdy szanujący się fotograf trzyma w tajemnicy. I nie chodzi tutaj o egoizm, lecz o ochronę ostatnich skrawków dziczy. Co ciekawe czasami rzadkie gatunki pojawiają się w miejscach licznie nawiedzanych przez ludzi. Żerują kilka metrów od spacerujących plażą turystów nic sobie nie robiąc z ich obecności. Tak w moim przypadku było ze śniegułą (Plectrophenax nivalis). Małym ptaszkiem z rodziny poświerek (Calcaridae) do której w Polsce należy jeszcze tylko poświerka zwyczajna (Calcarius lapponicus). Na spotkanie z nią wybierałem się kilkakrotnie. Zawsze coś szło nie tak. W końcu szczęście mi dopisało. A dokładniej dobrzy ludzie po fachu, którzy wskazali mi je palcem. Przyznaję się ze wstydem, że pomimo tego, że je wypatrywałem to ich nie zauważyłem. Na moje usprawiedliwienie przemawia fakt, że śnieguła to mały ptaszek, wielkości wróbla. W dodatku ubarwiona jest białoczarnobeżowo, co na tle śniegu lub piasku kiedy zlewa się z tłem, jeszcze bardziej utrudnia sprawę. W przypadku śnieguły mamy do czynienia ze zjawiskiem nie tylko dymorfizmu płciowego (w okresie godowym samiec w przeciwieństwie do samicy grzbiet ma nie w odcieniach brązu lecz czarny) ale także sezonowego (samiec nadal ma więcej bieli od partnerki, lecz na jego grzbiecie intensywna czerń zostaje zastąpiona brązem). Co ciekawe nie następuje to poprzez pierzenie (to następuje na przełomie lipca i sierpnia) lecz poprzez ścieranie się brązowo beżowych końcówek piór. W wyniku tego procederu pozostaje widoczna tylko intensywna barwa czarna i biała.
Występuje na obszarach podbiegunowych (północna Europa - Islandia, Szkocja, Spitsbergen, półwysep Skandynawski a na wschód aż do Syberii, na wyspach Morza Beringa a także na północy Ameryki Północnej) i jest najdalej na północ lęgnącym się ptakiem lądowym. Gdy powraca na tereny lęgowe nierzadko panują tam jeszcze temperatury rzędu -25 stopni Celsjusza. Zimuje w Europie kontynentalnej – Niemcy, Austria, Rosja, Szwajcaria, strefie umiarkowanej Azji oraz południu Ameryki Północnej. W Polsce zimuje nielicznie wyspowo na całym wybrzeżu (Rewa, rezerwat Beka, półwysep Helski, oraz na zachodzie kraju). Pojedynczo lub w niewielkich stadkach często wraz z rzepołuchami. W XIX wieku podobno była na tyle liczna, że wyłapywano ja w celach konsumpcyjnych. Czy to prawda? Nie wiadomo, gdyż ciężko to udokumentować. Może w okresie ciężkich mrozów, gdy panował głód? Przecież w czasie wojny gotowano zupę z tej samej wielkości wróbli.
Ze względu na klimat do lęgów przystępują późno, bo dopiero w czerwcu podczas arktycznego lata. Z tego powodu wyprowadzają też tylko jeden lęg. Na drugi po prostu jest już za mało czasu. Gniazdo zakładają w szczelinach skalnych, pomiędzy kamieniami. W miejscach zurbanizowanych i naznaczonych ręką ludzkich w różnych nienaturalnego pochodzenia zakamarkach. Na podobieństwo naszych wróbli wykorzystuje także otwory w budynkach mieszkalnych. Gniazdo zbudowane jest z mchów, suchych traw, korzonków a także piór i sierści. Do tak przygotowanego lokum samica składa od 4 – 6 zielonkawy lub niebieskawych jaj w beżowobrązowe plamki. Wysiaduje je wytrwale i samodzielnie. Samiec w tym czasie dostarcza jej pożywienia i broni terytorium. Młode jak u większości drobnych wróblowatych wykluwają się po około dwóch tygodniach. Gniazdo opuszczają po kolejnych 14 dniach i jeszcze przez jakiś czas pozostają pod opieką rodziców. Po sezonie lęgowym nadal trzymają się blisko nich i wraz z nimi lecą także na zimowiska.Śnieguły odżywiają się owadami (szczególnie latem) a zimą podczas ich niedostatku nasionami traw i chwastów.
W Polsce można je spotkać od października do marca. Samice, które powracają na tereny lęgowe później niż samce nawet w kwietniu.Tak więc, będąc na spacerze nad morzem zwróćmy uwagę na to, co przemyka lub przelatuje w naszym pobliżu, gdyż niekoniecznie musi to być zwykły wróbel lub wróbel albinos jak potrafią sklasyfikować go co niektórzy.
Jerzy Koniuszy