Artykuły » Trznadel
Eko i My 07 2021
- Żółtobrzuch 0099
- Żółtobrzuch 0159
- Żółtobrzuch 0201
- Żółtobrzuch 0731
- Żółtobrzuch 0813
- Żółtobrzuch 0885
- Żółtobrzuch 1078
- Żółtobrzuch 1079
- Żółtobrzuch 1085
- Żółtobrzuch 1103
- Żółtobrzuch 1264
- Żółtobrzuch 4540
- jaja trznadla 1862
- Żółtobrzuch 1944
- Żółtobrzuch 5128
- Żółtobrzuch 7180
Żółtobrzuch
Kim, albo czym jest Pasibrzuch, wie każde małe dziecko. A i dorośli pewnie dzięki swoim pociechom także. No bo któż nie oglądał chociaż kilku odcinków kultowej już bajki pt. „Smurfy” przedstawiającej w zabawny sposób przygody małych niebieskich ludzików (nie mylić z zielonymi ludzikami). Mało jednak kto posiada wiedzę co do tego, że te dziwne stworzenia narodziły się w 1958 roku dzięki rysowniczemu talentowi belgijskiego ilustratora Pierre’a Culliforda znanego bardziej pod pseudonimem Peyo. My jednak bajkowe postacie pozostawimy dzieciom na dobranoc i zajmiemy się naszym tytułowym żółtobrzuchem. Ale nie tym z okolic Tarnobrzega – nazwa ta jest żartobliwą pozostałością z czasów zaborów, kiedy to mężczyźni wcieleni do armii austriackiej nosili żółte mundury – ani żółwiem (Pseudemys concinna), który z racji zamieszkiwania odległej Ameryki Północnej (w Polsce gatunek inwazyjny) nie bardzo nas w tym momencie interesuje. Być może, kiedy zacznie stwarzać większe problemy w środowisku naturalnym, to się nim zajmiemy. A teraz chcemy skupić się na bardzo pospolitym i szeroko rozpowszechnionym ptaku, który obecnie bardziej znany jest jako trznadel zwyczajny (Emberiza citrinella). Przedstawiciel podrzędu śpiewających (Oscines), do którego, co ciekawe, należy blisko 5000 gatunków. Nasz bohater, pomimo że jest także przedstawicielem rzędu wróblowych (Passeriformes), w niczym swojego szarego krewniaka nie przypomina (może trochę budową ciała). W jego upierzeniu dominuje barwa rdzawobrązowa, lecz w wyniku ścierania się tak obrzeżonych piór, na wiosnę, na czas godów uwydatnia się intensywny żółty kolor. U samców żywszy a u samic bardziej stonowany. A że największe jego nagromadzenie znajduje się na głowie i oczywiście brzuchu, więc od razu można domyśleć się skąd wzięła się jego polska nazwa. Chociaż moim skromnym zdaniem, jeśli by nazwano go żółtogardłym lub żółtolicym, to tak samo by to do niego pasowało. Trznadel żółtobrzuchy, to ptak wyjątkowy. Może nie zachwyca taką gamą kolorów jak chociażby żołna, podróżniczek czy kraska ale posiada pewną cechę, dzięki której góruje nie tylko nad nimi lecz nawet nad skowronkami czy słowikami. To jego zamiłowanie do śpiewu. Niczym wytrawny trubadur, przez cały rok, niemal na okrągło, zaznacza swoją obecność charakterystyczną pieśnią, która różni się w zależności od regionu występowania. Melodia może być niższa lub wyższa krótsza lub dłuższa. Zawsze jednak jest „trznadlowata”. Przy okazji śpiewa jakby nie dla siebie, lecz dla publiczności, gdyż do tej jakże trudnej sztuki wybiera miejsca wyeksponowane: czubki drzew, odkryte gałęzie, drutu energetyczne lub słupki ogrodzeń. Jednym słowem świat musi go widzieć i oczywiście podziwiać. Dlatego też swoje koncerty daje nawet w południe przy największym skwarze, gdy inne ptaki milkną, chowając się w orzeźwiającym cieniu. Gdy zatraci się w śpiewie, można podejść go na tyle blisko, że niemal widać każde jego piórko i słychać najmniejszą nutkę jego pieśni. Pomimo swojego otwartego zachowania jest jednym z najliczniejszych ptaków Polski. Szacuje się, że jego populacja wynosi około 4,5 do 5 milionów par. Najczęściej zamieszkuje tereny otwarte takie jak pola, łąki z rzadka porośnięte krzewami i drzewami, śródpolne zagajniki a także nieużytki i obrzeża widnych lasów. W zależności od podgatunku spotkać go można niemalże w całej Europie od zachodu aż po wschód i dalej po zachodnią Azję. Żółtobrzuch jest ptakiem osiadłym. Na zimę zbiera się w mniej lub bardziej liczne stadka i w najbliższej okolicy poszukuje pokarmu. „Moje” zimowe trznadle, praktycznie stołowały się przy ogrodowym karmiku do późnej wiosny. Dopiero, gdy stadko zaczęło się rozpraszać, ptaki połączone w monogamiczne pary odleciały w poszukiwaniu odpowiedniego rewiru lęgowego. Jeśli przeżyją, najprawdopodobniej kolejnej zimy ponownie do mnie zawitają. Bo po cóż poszukiwać pokarmu, kiedy w jednym miejscu można najeść się bez zbytniego wysiłku. Podczas wiosennych toków samiec stroszy pióra i opuszczając skrzydła ukazuje rdzawe upierzenie kupra. Do rytuałów godowych należy także zbieranie i eksponowanie trzymanych w dziobie drobnych gałązek lub traw. Zachęcona samica, jeśli jest gotowa do rozrodu, odwzajemnia się podobnym zachowaniem. Miejsce na gniazdo ptaki wybierają bardzo starannie. Znajduje się ono na ziemi, w niewielkim zagłębieniu, w miejscu nasłonecznionym, ale zawsze pod osłoną nawisłej roślinności. Oczywiście samiec nie ma czasu na budowę gniazda, gdyż w tym czasie… oczywiście śpiewa i stanowczo odgania innych przedstawicieli swojego gatunku. Dlatego też samica wije je samodzielnie z drobnych i suchych źdźbeł traw a dla większego komfortu wyściela wnętrze włosiem. Na przełomie kwietnia i maja składa średnio 5 białych, kremowobiałych lub szarobiałych jaj. Niezależnie jednak od koloru zawsze znajduje się na nich rysunek w postaci rdzawych włosowatych kresek i plamek. Wysiadywanie rozpoczyna od złożenia ostatniego z nich. Inkubuje je podobnie jak większość ptaków wróblowatych przez okres około dwóch tygodni. Po tym czasie wykluwają się całkowicie niedołężne młode, które dokarmiane teraz już przez oboje rodziców opuszczają gniazdo po kolejnych dwóch tygodniach. Wraz ze zmianami pór roku, zmienia się także pokarm trznadli. O ile w miesiącach wiosennych (szczególnie podczas wychowu młodych) i letnich w ich jadłospisie przeważają wszelkiego rodzaju drobne bezkręgowce, o tyle z nadejściem zimy przestawiają się na pokarm wyłącznie roślinny - nasiona traw i zbóż. Tak więc jeśli chcemy, aby trznadel zawitał do naszego karmika, wysypmy mu mieszankę drobnych ziaren a on na pewno odwzajemni się nam pięknym śpiewem. I niekoniecznie tylko na wiosnę.
Jerzy Koniuszy