Ssaki » Wilk szary (Canis lupus)
Canis lupus
Zamieć, zawieja, przenikający aż do bólu mróz. Ziemia, jak okiem sięgnąć okryta śnieżnym kobiercem. Sople zwisają ze skał oraz gałązek drzew. Okres stagnacji - przestoju, apatii, bezruchu i odrętwienia. Snu zimowego i letargu. Wydaje się, że kto miał odlecieć, już odleciał, kto miał się ukryć, dawno to zrobił. A jednak, pomimo tego, że ucichł ptasi gwar, wciąż trzeba toczyć walkę o przetrwanie. Każda mijająca sekunda wydzierana jest losowi z ogromnym trudem i bólem. Do wiosny daleko, a każdy chciałby do niej dotrwać. W grubych, krępujących ruchy futrach ciężko przedzierać się przez głębokie zaspy. Lecz taka już jest dola pierwotnego myśliwego. Jeśli nie wrócą z polowania ze zdobyczą czekający w jaskini współplemieńcy przymierać będą głodem. Nagle idący na przedzie przewodnik watahy zatrzymuje się i zaczyna węszyć. Inni ostrożnie podchodzą bliżej. Teraz i oni czują ostry zapach unoszący się w powietrzu. Zew krwi przejmuje kontrolę nad ich ciałami wyostrzając zmysły do granic możliwości. Nie trzeba im mówić, co mają robić. W mgnieniu oka rozsypują się na boki i szerokim łukiem okrążają polanę. Każdy intuicyjnie zajmuje z góry ustaloną pozycję. Tych, którzy względem ofiary znaleźli się pod wiatr drażni coraz silniejszy zapach, który zgłodniały umysł błyskawicznie przetwarza w obraz posiłku. Młodociane osobniki, którym ślina gęstą stróżką ścieka z pyska, oblizują się drżąc z podniecenia. Niektóre zrobiły nawet dwa kroki do przodu, lecz szybko wycofały się. Respekt przed dominującym samcem alfa trzyma je w ryzach. Gdyby nie to, pewnie w swojej niecierpliwości, nie licząc się z konsekwencjami, już dawno pognałyby za ofiarą. Futro basiora - przewodnika, w wielu miejscach jest już wytarte, wyliniałe i może nie wygląda tak imponująco, jak jeszcze kilka lat temu, to wciąż jednak pozostałe samce czują do niego szacunek. Pomimo tego, że może nie jest najsilniejszy w stadzie, to jednak posiada w sobie to coś - największy spryt oraz zmysł organizacyjny potrzebny do rządzenia watahą. Przeżył już nie jedno polowanie – udane i nieudane. A każde z nich to doświadczenie, które dzisiaj powinno zaprocentować. Doświadczenie, które nauczyło go cierpliwości. Nikt nie musi powtarzać mu, że pozostali są głodni. On o tym bardzo dobrze wie, gdyż jego żołądek także domaga się posiłku. Nie jadł od trzech dni. Mimo tego nie chce się jednak spieszyć, gdyż podświadomie czuje, że następna taka okazja może się tak szybko nie trafić. Delikatnie podpełzła na brzuchu na skraj polany. Poprzez nagie gałązki jakiegoś krzewu dostrzega niczego nieświadomą sarnę. Stoi po kolana w śniegu, starając się przednią nogą wykopać, choć odrobinkę mchu. Gdy zawył, podniosła głowę do góry i niespokojnie zastrzygła uszami. Widać było, jak przez skórę jej mięśnie naprężyły się, gotując całe ciało do ucieczki. Basior zawył ponownie tym razem dając sygnał do rozpoczęcia nagonki. Pierwsza odpowiedziała mu wadera – jego samica alfa - a po niej pozostali uczestnicy polowania. Ofiara zrozumiała chyba, że została okrążona, gdyż zdezorientowana zaczęła kręcić się w miejscu. W jej oczach można było dostrzec strach i przerażenie. Gdy z pośród drzew wypadł pierwszy wilk - poganiacz, zerwała się do panicznej ucieczki. Widząc, w którą stronę ucieka ofiara kilka wilków starało się zabiec jej drogę. Zdezorientowana zmieniła kierunek. Teraz do ataku ruszyły najszybsze wilki w stadzie. W powietrzu można było wyczuć wyraźny zapach adrenaliny przemieszany ze strachem i potem zaszczutego zwierzęcia. Niesamowita chęć przetrwania sprawiła, że grzęznące w głębokim śniegu nogi zrobiły jeszcze kilka kroków i wtedy pierwszy wilk dopadł do niej. Rzucił się jej do gardła zatapiając tam swoje ostre kły. Sarna, starając się wyswobodzić, jeszcze szarpnęła się kilkakrotnie, lecz w tym momencie dobiegły pozostałe drapieżniki. Kąsały ją po pęcinach, gryzły w miękkie części ciała, starając się zadać jak najwięcej ran. Ran nie tylko bolesnych, co krwawiących. Takich, które sprawią, że ofiara straci siły do obrony a w konsekwencji do dalszej ucieczki. I stało się. Nagle sarna upada na kolana a następnie osuwa się na bok. Ostatnia iskra życia podrywa ją jeszcze do góry, lecz nogi odmawiają posłuszeństwa. W niemym krzyku przepełnione strachem oczy wpatrują się w ciemną połać lasu, jakby stamtąd spodziewały się ratunku. Jednak to tylko złudzenie. Sarna jest już martwa. Wilki głośnym, tryumfalnym wyciem oznajmiają swoje zwycięstwo.
Typowe polowanie? Może kilkaset lat temu, kiedy populację wilków w Polsce liczyło się w dziesiątkach tysięcy osobników, tak. Dzisiaj jednak widok to coraz rzadszy. Szacuje się, że teren naszego kraju zasiedla około stu pięćdziesięciu watah, co daje nam około jednego tysiąca osobników. Mało? Wydawałoby się, że tak. Jednak warto podkreślić fakt, że jest to największa ilość tego drapieżnika od czasów zakończenia wojny. Jeszcze pod koniec lat dziewięćdziesiątych było ich o połowę mniej (około 500 sztuk). Tak, więc objęcie wilka w roku 1998 ochroną gatunkową a co za tym idzie wprowadzenie także zakazu polowań na niego dało pozytywne rezultaty. Grzywna za zabicie tego pięknego ssaka sięga nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych a jeszcze w latach osiemdziesiątych było całkowicie odwrotnie. To państwo płaciło obywatelowi za każdego uśmierconego wilka, co dla niektórych kłusowników i myśliwych było bardzo intratnym zajęciem.
Wbrew opinii niektórych (lobby myśliwych) wilki w porównaniu do innych dziko żyjących ssaków przynoszą gospodarce nikłe straty - około 0, 5 miliona zł rocznie przy 50 milionach wyrządzonych przez sarny, jelenie i dziki. Wynika to z tego, że wilki generalnie trzymają się z daleka od siedzib człowieka. Zamieszkują tereny gęsto zalesione, trudno dostępne (włącznie z bagnami i moczarami). Teren, na którym występują obejmuje niemal 30 tyś km² (około 3 osobników na 100 km², dlatego tak trudno spotkać go w naturze). W związku z tym, że zalesienie Polski systematycznie rośnie do zagospodarowania przez te drapieżniki pozostało kolejne 40tyś km². Za tym, żeby zwiększyć populację wilków w Polsce przemawia fakt, że całkowicie bezinteresownie wyręczają myśliwych w redukcji nadwyżki pogłowia zwierząt Lasów Państwowych pracując przy okazji, jako darmowi sanitariusze eliminujące osobniki chore i osłabione.
Najwięcej wilków występuje w Karpatach, Pogórzu Karpackim, Bieszczadach i dużych kompleksach leśnych wschodniej części Polski. W ciągu doby w poszukiwaniu pożywienia potrafią przebyć nawet kilkadziesiąt kilometrów. Łupem watahy wilków najczęściej padają sarny, dziki a także jelenie i łosie. Sporadycznie zdarza się, że atakują zwierzęta hodowlane. W ostateczności nie pogardza padliną. W stadzie rozmnaża się jedynie pierwsza para, czyli samiec alfa i samica alfa. W jednym miocie mogą mieć od 5 – 12 szczeniąt. Na świat przychodzą na przełomie marca – maja. W naturze żyją przeciętnie około 10 – 11 lat. Pewnie mogłyby dłużej, gdyby nie człowiek, który wraz ze swoją infrastrukturą i przesądami jest dla niego największym zagrożeniem. Miejmy jednak nadzieję, że wraz ze zmianą światopoglądu i edukowaniem od małego dziecka przyszłe pokolenia nie roztrwonią tego co już udało nam się osiągnąć. A może, gdy zrozumieją, że wilk, to nie okrutnik i rozbójnik z bajki o „Czerwonym Kapturku”, który nocą wyje do Księżyca, to jego populacja wzrośnie nawet do trzech tysięcy sztuk.
Jerzy Koniuszy