Artykuły » Zagrożenie
Eko i My 12 - 2015
Zagrożenie realne, czy wyimaginowane?
Nie ma chyba na świecie człowieka, którego by coś nie przerażało. Boimy się choroby, śmierci, wysokości, jazdy windą, lotu samolotem a także wściekłego psa lub drugiego człowieka. Strach potrafi zmrozić nas w ułamku sekundy, wręcz przeniknąć do szpiku kości, pozbawiając trzeźwego spojrzenia na otaczającą rzeczywistość. Napina mięśnie do granic możliwości, przygotowując organizm do walki albo do ucieczki. A wszystko to w imię przetrwania. Jednym słowem jest wszechwładny, ale także... fascynujący. Mimo tego, że nienawidzimy go, to pociąga nas. Tworzymy filmy grozy, kolejki górskie, domy strachu a wszystko tylko po to, aby doświadczyć tego związanego z nim niepowtarzalnego dreszczyku emocji. Krzyczymy z przerażenia a jednak twardo siedzimy w kinie obserwując koszmarne sceny niemające nic wspólnego z prawdziwym życiem. Bawimy się strachem, gdyż w wielu z nas tkwi on na tyle płytko, że potrafimy nad nim zapanować i co ważniejsze żyć z nim - egzystować tak, aby nie paraliżował naszej codzienności. Są jednak i tacy, w których zakorzenił się na tyle mocno, że nie są w stanie w jakikolwiek sposób go okiełzać. W takiej sytuacji mówimy już nie o lęku, ale wręcz o fobii. Irracjonalnym wstręcie, który bardzo często nie tylko nie ma realnych podstaw w rzeczywistości, ale wręcz dotyczy sytuacji, które nie stanowią jakiegokolwiek zagrożenia dla życia i zdrowia. Jedną z takich fobii jest arachnofobia. Nazwa ta, zlepek dwóch starogreckich słów arachne – pająk i phobia – strach, najlepiej ukazuje sedno tego problemu. Bo, że dla wielu ludzi jest to problem – żywy, namacalny, włochaty, jadowity - nie da się zaprzeczyć. A z czego on wynika? Może z braku elementarnej wiedzy, a może z tego, że naprawdę jest się, czego bać?
Pająki (Araneae) są najliczniejszym rzędem pajęczaków (Arachnida). To, co na pierwszy rzut oka widzimy przy spotkaniu i co z bliska nie wygląda zachęcająco, to w uproszczeniu: odwłok (często pokryty gęstymi włoskami), głowotułów, odnóża kroczne, szczękoczułki i nogogłaszczki. Do tej pory opisano ich ponad trzydzieści tysięcy gatunków ( szacuje się, że to tylko trzydzieści procent istniejących gatunków), z czego około siedmiuset w Polsce. Należą do stawonogów i według naukowców wyodrębniły się prawdopodobnie miliony lat temu (praprzodkowie miały rozpiętość wraz z odnóżami dochodzącą do półtora metra). Żyły na Ziemi długo przed pojawieniem się Homo sapiens, więc człowiek stykał się z nimi od samego początku swojego istnienia. Nasze biotopy krzyżowały się i nakładają się na siebie także obecnie. Te jakże interesujące stworzenia możemy spotkać niemal w każdym zakątku świata. Ich właściwym środowiskiem jest ląd, (choć występują także gatunki wodne – pająk topik, pająk bagnik). Zamieszkują ogrody, lasy, łąki i oczywiście domy. „Czają” się w piwnicach, spiżarniach, garażach i łazienkach. Do życia nie potrzebują wiele miejsca. Ich areał obejmuje najczęściej niewielki skrawek terenu, co nie oznacza się, że nie potrafią przemierzać większych odległości. Ciekawym przypadkiem jest swojskie polskie babie lato, – czyli zjawisko, gdy w powietrzu, w dużych ilościach unosi się nić przędna różnych gatunków pająków. Nić przędna, wraz, z którą, niczym statkiem transportowym, na wiele kilometrów (czasami setki) podróżują młode pajączki w poszukiwaniu odpowiedniego miejsca do dalszego życia.
Pająki są wyspecjalizowanymi drapieżnikami. Małe gatunki polują na drobne owady, większe nawet na niewielkie kręgowce. W zależności od sposobu polowania możemy podzielić je na: czatujące i skaczące na ofiarę z ukrycia, ścigające i w końcu sieciowe. Sieci tych ostatnich powstają z przędzy wytwarzanej przez gruczoły odwłoka i rozprowadzane za pomocą kądziołków przędnych. Podstawowym składnikiem nici pajęczej jest białko – fibryna nadająca jej elastyczność i wytrzymałość. Sieci pajęcze potrafią przyjąć różne formy od regularnych (pająk krzyżak) poprzez lejkowate (lejkowiec labiryntowy), mniej lub bardziej chaotyczne (kątnik domowy) lub nawet postać podwodnych komór mieszkalnych (pająk topik). Ze względu na to, że wytworzenie przędzy jest bardzo energochłonne, sieci pajęcze z reguły nie są zbyt wielkie. Zdarza się jednak, szczególnie u pająków żyjących społecznie, że pajęczyna może osiągnąć nawet kilkanaście metrów kwadratowych. Niezależnie jednak od budowy, rodzaju sieci oraz zajmowanego środowiska cechą, która je łączy jest to, że swoją ofiarę paraliżują jadem. Toksyczną wydzieliną specjalnych gruczołów znajdujących się u podstawy szczękoczułek, która w szczególnych wypadkach potrafi zabić nawet człowieka. Brzmi to groźnie, lecz szacuje się, że jad jedynie trzech procent wszystkich gatunków pająków może być szkodliwy dla ludzi. Czy to mało? Pewnie dla tych, którzy doświadczyli ugryzienia chociażby czarnej wdowy (jej jad jest piętnastokrotnie silniejszy od jadu grzechotnika) to wystarczy. A jak sytuacja wygląda w Polsce? Generalnie nie jesteśmy tak zagrożeni, jak chociażby mieszkańcy Australii czy Ameryki, jednak i nasze rodzime gatunki pająków posiadają jad i potrafią zrobić z niego odpowiedni użytek. I nie chodzi tutaj o popularnego krzyżaka czy kątnika, których ukąszenie może być bolesne i kończy się najczęściej jedynie niewielkim zaczerwienieniem, lecz o sieciarza jaskiniowego (Meta menardi) najgroźniejszego pająka Polski, występującego w jaskiniach Ojcowskiego Parku Narodowego, kanałach kanalizacyjnych, grotach, sztolniach i… piwnicach. Ukąszenie przez tego pająka porównywalne jest do ukąszenia przez szerszenia. Ból jest podobny, (jeśli nawet nie większy) i u osób uczulonych może naprawdę zakończyć się tragicznie. Mimo wszystko nie powinniśmy jednak popadać w paranoję, gdyż statystycznie jest dużo bardziej prawdopodobne, że zginiemy w wyniku wypadku komunikacyjnego niż od ugryzienia pająka. A mimo tego przecież codziennie, bez zbytnich obaw wsiadamy do samochodów i autobusów. Może warto, więc zrewidować swoje podejście do tych pięknych zwierząt i skupić się na prawdziwych zagrożeniach, a nie tylko tych wyimaginowanych? Bo pająki potrafią być nie tylko groźne i niebezpieczne, ale także piękne i pożyteczne.
Jerzy Koniuszy