Artykuły » Zima
Eko i My 02 - 2015
ZIMA
Zima to dziwna pora roku. Pomimo tego, że zmrok zapada bardzo szybko, to czas płynie jakby wolniej i spokojniej. Może, dlatego, że przyroda, otuliwszy się białą, śnieżną pierzyną zasnęła i śni teraz o ciepłym lecie lub słonecznej wiośnie? A może, dlatego, że to mróz próbując zatrzymać czas tylko dla siebie, uwięził go w zamarzniętej tafli jeziora lub soplach zwisających z półek skalnych?Jedno jednak jest pewne. Życie zwolniło tempo, a wielu dzikich mieszkańców Ziemi, albo odleciało na wakacje do ciepłych krajów (jakże im zazdrościmy) lub po prostu poszło spać. Ale czy na pewno tak po prostu? Czy wystarczyło, że zamknęły zmęczone trudem życia oczy i złożyły swoją głowę na miękkim mchu? Niestety nie. Aby dotrwać do upragnionej wiosny musiały się wiele natrudzić. I wbrew pozorom, ten trud, nie polegał na odkręceniu kurka przy kaloryferach lub zakupie kilku ton węgla na najbliższym składzie opałowym, lecz czymś o wiele poważniejszym - przygotowaniu i przystosowaniu swojego organizmu. Ponieważ zima, pomimo widocznego ocieplenia klimatu, nieodłącznie jednak wiąże się z mrozami, silnymi wiatrami, śniegiem, gradem i lodem. Do tak ekstremalnych warunków nie można podchodzić, ot tak sobie, z marszu. Tutaj wszystko musi być poukładane i przemyślane, gdyż nawet najmniejszy błąd może doprowadzić do tragedii (i często doprowadza). I to w równej mierze dotyczy tych ssaków, płazów i gadów, które zapadają w letarg lub sen (niedźwiedzie, susły, świstaki, nietoperze, jeże, żaby, żmije) czy takich, które pozostają aktywne (sarny, jelenie, łosie, dziki, żubry). Wszystkie one muszą jednakowo natrudzić się. Trzeba przecież zmienić futro na zimowe (tak jak my ludzie, w sklepie przecież tego nie zrobią), zgromadzić pod skórą odpowiednią ilość tkanki tłuszczowej (tego akurat im nie zazdrościmy) lub spowolnić metabolizm. Do tego wszystkiego potrzebny jest odpowiedni okres przygotowawczy, podczas którego podstawą i jeśli nie najważniejszą sprawą jest obfitość pożywienia – pożywienia, którego niestety w wielu przypadkach, w świecie szablonowo zagospodarowanym przez człowieka, po prostu brakuje. W ludziach, pomimo coraz lepszej edukacji, nadal zakorzeniony jest stereotyp, że sen czy letarg u zimujących zwierząt polega na zaniku wszelkich czynności życiowych. Niestety nic bardziej mylnego. Dla przykładu żaba wodna, która zimuje na dnie zbiorników wodnych, wciąż musi oddychać (zużywa przy tym pięciokrotnie mniej tlenu niż zwykle, ale jednak żyje i pobiera tlen przez skórę). W tym celu musi znaleźć sobie takie miejsce, które zapewni jej stały dopływ powietrza (najczęściej niewielkie strumienie, o słabym prądzie). Dla odmiany gady - węże czy jaszczurki - na zimowisko wybierają miejsca suche, lecz o odpowiedniej wilgotności. Mogą to być stare nory, piwnice, wyschnięte studnie, odpowiednio głębokie dziury w ziemi pod korzeniami drzew, sterty siana lub gałęzi. Jak widać zwierzęta nie są zbyt wybredne. Wydawałoby się, że akurat takich kryjówek jest całe mnóstwo. Ale czy na pewno? Skoro w jednym miejscu potrafią spać koło siebie odwieczni wrogowie np. jaszczurka koło żmii lub ropucha obok zaskrońca? A może w zimie, kiedy najważniejsze jest przetrwanie zanikają krwiożercze instynkty i następuje zawieszenie broni? U zwierząt zapadających w sen, pewnie tak, lecz u tych, które są aktywne przez cały rok instynkt ten jakby wzmaga się. Kuna, czy to domowa czy leśna, widząc ofiarę nie przepuści jej nawet wtedy, gdy jest syta. Kiedy wpadnie do kurnika, z obfitości pokarmu wpada w taki amok, że zabija więcej niż może zjeść. Czy robi to dla przyjemności? Pewnie nie. Prędzej ze zwykłego strachu – strachu przed głodem, zimnem i śmiercią.
Podobną sytuację obserwujemy przy zwykłym karmniku. Ileż tam kłótni i przepychanek – jak nie wróbel dziobnie sikorkę, to drozd dzwońca, jak nie drozd dzwońca, to kwiczoł gila. Każdy, choć odrobinę, chce skorzystać z suto zastawionego przez człowieka stołu. A co tam za wielkie frykasy? Trochę suchego chleba, kawałek skórki ze słoniny, garść ziaren, parę orzechów a może jabłko czy niesłone resztki z obiadu, za którymi przepadają sroki, kawki i wrony. Dla nas to jedynie odpadki, które bardzo często wędrują do kosza na śmieci, lecz dla zmarzniętych i zgłodniałych ptaków kalorie, które w wielu przypadkach decydują o życiu i śmierci.
Tak, więc pamiętajmy, że nie trzeba być bogatym, aby móc pomagać. Czasami wystarczy odrobina dobrej woli i trochę dobrego serca. A na wiosnę? Na wiosnę obudzi nas radosny śpiew – śpiew ptaków, dziękujących nam za opiekę w tym ciężkim czasie.
Jerzy Koniuszy